Dolina Bobrów



Dolina Bobrów




I
Pierwszą ciekawostką jest to, że w Dolinie Bobrów nakręcono sceny z polowania na bobry, do filmu Krzyżacy.




Każdy będzie ciekawy, gdzie się znajdowało to słynne nieistniejące już rozlewisko Rezerwatu Bobrów, znajdziecie je pod tymi współrzędnymi:  54°23'03.5"N 18°30'39.1"E, do dzisiaj istnieją jeszcze  pozostałości po śluzach wodnych, 
które z łatwością odnajdziecie w pobliżu.



W 46 minucie zobaczymy wzgórze które jest podobne do Pachołka, to ujęcie mogło być nakręcone w Dolinie Radości. Jak na razie nie udało mi się odnaleźć żadnego artykułu w lokalnej prasie powiązanego z tym wydarzeniem.


II
Drugą ciekawostką jest to, że przez Dolinę Bobrów nie przepływa Potok Oliwski tylko  Potok Matarnicki. Jedyne znajdujące się w pobliżu Doliny Bobrów źródło, jeszcze czynne, odnajdziecie pod tymi współrzędnymi: 54°22'49.5"N 18°30'47.0"E


Zbiór Artykułów, Związanych z Doliną Bobrów





BOBRY POD GDAŃSKIEM

Mamy ponad 3.000 dzików i około 10.000 zajęcy



Alarmowaliśmy nieraz naszych czytelników wiadomości o smutnym stanie ilościowym zwierzyny łownej na naszym terenie. Ostatnie jednak sprawozdanie Ministerstwa Leśnictwa (Biuletyn informacyjny Nr 3) wnosi nieco optymizmu do tego zagadnienia. Dzięki usilnym staraniom administracji Lasów Państwowych i zrzeszonych myśliwych zwierzostan nasz uległ znacznej poprawie. Niemal wszystkie gatunki zwierzyny łownej odrodziły się tak, że stan jej jest prawie zadowalający, Według wspomnianych danych na koniec roku 1948 stan zwierzyny przedstawiał się następująco:

JELENI mamy w Polsce ogółem 22.912 sztuk. Najwięcej ich jest w okręgu poznańskim - 4.414 sztuk. (Okręgi Lasów Państwowych nie pokrywają się z granicami województw i obejmują tereny nieco szersze; ogółem mamy w Polsce 12 okręgów Lasów Państwowych, województw zaś 14). Okręg Gdański liczy 1.024 sztuki tej wspaniałej zwierzyny.

DANIELI których w całej Polsce mamy tylko 1.824, na naszym terenie jest 115. Jest to zwierzyna również otaczana specjalną opieką; w roku bieżącym przeznaczono do odstrzału tylko 30 sztuk w skali krajowej.

STAN SARN poprawił się bardzo wyraźnie. Z ogólnej ilości 67.794 tych milutkich stworzeń na całym obszarze naszych lasów u nas jest niestety tylko 3.503. Toteż nic dziwnego, że nasi leśnicy mieliby za osobistego wroga każdego myśliwego, który by polował na sarny, Planowy odstrzał jest jednak w pewnych granicach konieczny, gdyż stosunek płci jest zły.

NA DZIKI za to można polować do woli. Rozmnożyły się tak, że tu i ówdzie wywołują narzekania rolników. W całej Polsce mamy ich 36.672 szt., z tego u nas 3.201. Dzik - to jedyna ,,gruba zwierzyna", dostępna dla dzisiejszego myśliwego.

STAN POCZCIWYCH ZAJĄCZKÓW również poprawi! się na ogół znacznie, Lasy Państwowe liczą ich na swoim terenie ogółem 176.000 sztuk. Nasz okręg ma ich, niestety, stosunkowo mało, bo tylko 9.646 sztuk. Najlepszy stan zajęcy posiada znowuż okręg poznański - prawie 29.000 sztuk.

DRAPIEŻNIKI. Lisków mamy w całej Polsce 36.672 szt., borsuków - 5.469, kun leśnych (tumaków) - około 4.000, rysi - 50 (z czeg0 około 40 w okręgu białostockimi i wilków - tylko 627 (z czego około 400 w okręgu białostockim).

PTACTWO. Stan ptactwa łownego nie przedstawia się różowo. Wprawdzie z ogólnej ilości 801 głuszców w całym kraju, mamy u siebie aż 114 przedstawicieli tego królewskiego ptaka (największe w kraju skupisko kolo Bytowa, okręg szczeciński), jest to jednak nie dużo. Z cietrzewiami jest stosunkowo jeszcze gorzej. W całym kraju jest ich tylko około 5.500 sztuk. W takiej samej mniej więcej liczbie występuje również jarząbek. Stan kaczek i słonek jest trudny do oszacowania, na ogół jednak dobry. Niestety, ten smaczny ptaszek nie bardzo sobie upodobał nasze nadmorskie lasy.

POD ŚCISŁĄ OCHRONĄ są łosie (w całej Polsce 9 sztuk), żubry (57 sztuk), niedźwiedzie (3 sztuki w Puszczy Białowieskiej i 8 wędrownych w Tatrach), kozice (28 sztuk). świstaki (45 sztuk), i bobry (około 40 sztuk pochodzenia kanadyjskiego).

W sprawie bobrów cytowany "Biuletyn" przynosi dla nas rewelację: "Ostatnio w drodze wymiany na żubry otrzymaliśmy z ZSRR bobry pochodzenia europejskiego, z których 6 sztuk umieszczono w rezerwacie Oliwa k-Gdańska (dolina rzeki Radosnej)". Jeżeli tak, postaramy się w najbliższym czasie złożyć wizytę tym miłym gościom na naszym terenie.

Dziennik Bałtycki, 1949, nr 44

1949-02-14

W oliwskiej Dolinie Radosnej zadomowiły się bobry




Bóbr — samotnik. Nie może sobie dobrać pary z istniejących w Dolinie Radosnej pod Oliwą bobrzyc, wobec czego grozi mu wysiedlenie z Wybrzeża. Na jego miejsce przyjdzie inny bóbr, bardziej usposobiony do odegrania roli praojca przyszłego bobrzego ludku pod Gdańskiem.

W Dolinie Radosnej, uroczym zakątku lasów oliwskich, znalazły schronienie tak okrutnie wytrzebione przez wojnę i rabusiów leśnych — bobry, w liczbie 6 sztuk, które w drodze wymiany Polska otrzymała od Związku Radzieckiego, aby z powrotem wprowadzić do naszej fauny hodowlę tego cennego zwierzątka futerkowego, jednego z najinteligentniejszych i najpracowitszych stworzeń — ,,architekta wśród zwierząt".

PANI BOBROWA SIĘ DĄSA

Dzięki uprzejmości przedstawicie la Dyrekcji Lasów Państwowych w Sopocie, inż. Grübera, opiekuna bobrów, który zaofiarował się pokazać nam zwierzątka w mateczniku, zawędrowaliśmy do Doliny Radosnej. Mimo wietrznej, choć słonecznej pogody, w Dolinie króluje spokój; cisza. Konieczne czynniki dla zautomatyzowania się płochliwych „repatriantów", które przychodzą do siebie po trudach męczącej podróży z największego rezerwatu bobrowego na wschodzie Rosji. Jeden z nich nie wytrzymał trudów tej podróży. Pozostało zatem 5 sztuk: trzy samice i dwóch samców, w czym dwa okazy niezmiernie rzadkich, czarnych bobrów. W basenie dla nutrii znalazła chwilowe schronienie czarna pani bobrowa jej brunatny małżonek, z którym żyje w wielkiej niezgodzie, „Panie Ropel", niech pan wypłoszy bobra z domku byśmy mogli go sfotografować — mowa do dozorcy inż. Grüber.

Domek bobrowy jest obłożony: skrzętni z mchem i patykami, i kończy się łagodnym spadem do wody, w której zażywa kąpieli kłótliwe małżeństwo, oczywiście każde w swoim basenie. Podczas gdy samiec chrupie marchewkę, przecinając potem jak pilą gałązki osiki, których kora stanowi ulubione pożywienie bobrów, paciorki jego oczu są utkwione w intruzów, samica prycha ze zdenerwowania, wypływa co chwila na powierzchnię wody i znów daje gwałtownie nurka w głąb, ginąc z naszych oczu. Jest lśniąca, czarna, ruchliwa i przejawia zdecydowany charakter i upór.

OSADA BOBROWA

Po obejrzeniu gniazda nutrii „bobrów błotnych!", schowanych głęboko w betonie pod ziemią obok basenów  bobrowych, zdążamy poprzez czarowną dolinę do stawu, gdzie zadomowiła się druga para bobrów. Prof, dr Dehnel, pod którego opieką z ramienia Instytutu Badawczego Min. Leśnictwa znajduje się rezerwat w Dolinie Radosnej, zbudował sztuczne żeremie, w którym początkowo zamieszkały. Gdy zaaklimatyzowały się całkowicie, opuściły domek i wygrzebały sobie norki, w których czują się doskonale. Małe bobrzątka oczekiwane są już na wiosnę. Para małżeńska z osady bobrowej jest tak zaborcza, że nie pozwala innym bobrom na zamieszkanie nad stawem. Te inne trzeba było umieścić w specjalnej klatce, bo „pionierzy“ gryźli intruzów.

Ogólny widok rozlewiska w Donnie Radosnej pod Oliwą, w którym zadomowiła się para bobrów

SKÓRKI BOBROWE, BURSZTYN I MIÓD

W dawnych czasach skórki bobrowe, bursztyn i miód pszczeli stanowiły podstawę naszej gospodarki narodowej. Wprowadzenie bobrów z powrotem do naszej fauny jest całkowicie realne. Dowodzi tego choćby historia krajów skandynawskich, gdzie po odpowiednio przeprowadzonej akcji regeneracyjnej zwiększono stan bobrów z kilkuset sztuk do kilkudziesięciu tysięcy, co umożliwiło nawet wprowadzenie rocznego odstrzału tego cennego zwierzątka futerkowego. Niekosztowna hodowla, cenne skórki i wyjątkowa inteligencja, pracowitość i urok tych mądrych zwierząt jedna im przyjaciół na całym świecie.

FERMA SREBRNYCH LISÓW

„Proszę spojrzeć z tej wieży obserwacyjnej na lisią fermę“ — mówi ob. Winokur, hodowca 58 sztuk pięknych srebrnych lisów. (Ferma mieści się obok osady bobrowej w Dolinie Radosnej). Widok jest rzeczywiście niezwykły! W porządnych, odrutowywanych i ponumerowanych klatkach wygrzewają się w słońcu srebrzyste lisy. Gdzieniegdzie znudzony bezczynnością piękniś podniesie się leniwie, ziewając szeroko. Inny znów podniecony zbliżającym się przedwiośniem biega nerwowo po klatce, wlokąc, za sobą wspaniałą kitę. Ciężarne matki są strachliwe, i dlatego obserwujemy je z daleka. „Lis srebrny bardzo szybko dojrzewa“ — mówi ob. Winokur. — Już w ciągu 9 miesięcy jest całkowicie dorosły. Skórka jest kosztowna, wiedzą coś o tym piękne panie — śmieje się towarzyszący nam inż. Grüber.

Na widok zbliżającego się ze smakowitym śniadaniem dozorcy — srebrna lisica w białych „pończoszkach" wskoczyła z podniecenia na klatkę, węsząc niecierpliwie za przysmakiem. Trzask aparatu fotograficznego, spłoszył ją nieco. Mimo to, podbiegła łapczywie, do miski.

W lisiej kuchni, mieszczącej się obok fermy, pitraszą się różne przysmaki. Matkom ciężarnym daje się nawet tran dla szybszego rozwoju i wzmocnienia. Toteż coraz piękniejsze okazy, coraz bardziej srebrzyste (moda! moda!) hoduje oliwska ferma srebrnych lisów Żegnamy „leśnych ludzi", którzy z takim umiłowaniem zwierząt i przyrody pracują w tym ustroniu i.z żalem opuszczamy Dolinę Radosnej — przyszłe królestwo bobrów.

Kobieta w rezerwacie 

Jesteśmy dumni, że pierwsi w kraju donosimy (patrz str. 3) o wielkim wydarzeniu w dziedzinie zjawisk przyrodniczych: o przywróceniu Polsce europejskiego bobra. O mały włos jednak tytuł pierwszeństwa w oznajmieniu tej radosnej wieści nie został nam wydarty, okazało się bowiem, że w rezerwacie bobrowym była już przed nami pewna dziennikarka, pracująca w pismach ,stołecznych.

Uradowały nas lisy. Oczy kobiety (a dziennikarka, wbrew plotkom, jest kobietą!) przykuły srebrzyste futerka i puszyste ogonki lisów. Owszem, widziała nawet bory, karmiła je nawet marchewką! Słuchała nawet wyjaśnień specjalistów! Ale co znaczą jakieś „głupie'' bobry wobec srebrzystych futerek? Wobec srebrzystych futerek!

W rezultacie w jednym z pism stołecznych ukazał się wczoraj śliczny reportaż... o hodowli srebr nycli lisów w Dolinie Radosnej pod Oliwą. Liskom spod Oliwy należy się w uznaniu zasług dla naszej redakcji dobra porcja tłustych myszek.

Dziennik Bałtycki, 1949, nr 57
1949-02-27

Barbarzyński przestępca, strzelający bobry w oliwskim rezerwacie musi ponieść przekładną karę


W Oliwie w Dolinie Radości instruktor strzelecki LPŻ, pracownik Gdańskiej Wytwórni Części Samochodowych Serafin Stalanowski zastrzelił bobra. Wiadomość ta na pewno oburzy każdego z naszych czytelników; tym bardziej, że jest to już drugi w ciągu roku tego rodzaju wypadek.

Bobry mające swe żeremia w oliwskim nadleśnictwie, to potomstwo importowanych z ZSRR zwierzątek — jest ich obecnie ok. dziesięciu. Umieszczone początkowo w stawach obok lisiej fermy znalazły sobie następnie kilka innych ostoi. Para ich zawędrowała nawet kanałami aż do położonego na skraju lasu tuż pod Oliwą stawu. Ucieszyło to wielce okolicznych gospodarzy: Alfreda Wielbika, Antoniego Basa i Jana Juńskiego. Mimo że zwierzątka podpiłowały im czasem jakieś nadbrzeżne drzewko, otaczali je serdeczną opieką.

Opieka, jak się okazało, była potrzebna, ale przestępca okazał się, niestety, sprytniejszy. Stalanowskiego znano tu w okolicy dobrze. Z nabitym karabinkiem, który miał służyć do szkolenia zakładowego koła LPŻ, włóczył się już od dawna po oliwskim lesie. Bano się jednak go zaczepiać, gdyż chodził w mundurze. Mówiono się o nim, że to pewnie ... UB. On sam oświadczył jednemu z myśliwych, że jest z ,,wojskowego koła". Strzelał wszystko — i dzikie gołębie i kaczki, a raz nawet Wielbik znalazł na swym podwórzu zastrzelonego indyka.

Koło bobrowego żeremia kręcił się już od dawna. 10 dni temu osiknąl się na Antoniego Bssa, który go ostrzegał, aby nie strzelał przypadkiem do bobrów, które są pod ścisłą ochroną. W wieczór poprzedzający przestępstwo spotkała go nad stawem córka Wielbika, Ewa.  — Niech pan nie strzeli naszego bobra... — powiedziała wtedy.

Wielbik, Bas i Juński coś podejrzewali. Zawiadomiono nadleśnictwo. Zorganizowano nocne dyżury nad stawem. Około godziny 5 rano w dniu 18 bm. Wielbik, który odszedł właśnie z zasadzki, by zjeść śniadanie, usłyszał strzał. Biegnie w stronę stawu i widzi brodzącego po nim kłusownika z bobrem w ręku, uzbrojonego w karabinek.

Kłusownik ucieka, rzucając zastrzelone zwierzątko, którym okazała się kotna samica. Uciekającemu zabiega drogę Juński. Mimo pogróżki ,,zastrzelenia" rzuca się na kłusownika. Pomaga mu nadbiegający Wielbik. Za chwilę przyjeżdża na motocyklu zaalarmowany nadleśniczy, który doprowadza przestępcę do komisariatu MO. Jest w tym wypadku jeszcze jedna postać, która godna wydaje się uwagi prokuratora: furman STANISŁAW KOTOWSKI.

Zatrzymany Stalanowski oświadczył bowiem nadleśniczemu — Ja do bobra nie strzelałem, ja go tylko uderzyłem kijem. Widział to przecież Kotowski.

A więc byli razem, a Kotowski już uprzednio przyłapany przez nadleśniczego na próbie zabicia bobra kamieniami. To daje wiele do myślenia. Faktem jest, że popełniono barbarzyńskie przestępstwo. Bestialski kłusownik musi ponieść jak najsurowszą karę. Musi odpowiadać tak za zabicie będącego pod ścisłą ochroną bobra, jak i za używanie przestępczej działalności, do innych celów broni. To jednak nie wszystko — muszą również odpowiadać ci, którzy do użycia tej broni dopuścili. Wypadki bowiem kłusowania z bronią ,,LPŻowską" zbyt już nagannie się szerzą w naszym województwie.

Andrzej Pawluk

Dziennik Bałtycki, 1956, nr 122
1956-05-23

Bóbr na ulicach Oliwy


W nadleśnictwie Oliwa — tuż przy mieście, istnieje bobrzy rezerwat, w którym żyje w stanie dzikim 9 tych sympatycznych zwierzątek. Bobry czują się tu doskonale i nawet się mnożą. Ponadto lubią od czasu do cza su odbywać dłuższe spacery.

Jak nas poinformował nad leśniczy p. Henryk Wiśniew ski, w diniu wczorajszym mieszkaniec Oliwy, p. Alfons Konkol ujął takiego „wędrującego“ bobra na ul. Polanki i odtransportował go do Nadleśnictwa. Tu bóbr - wędrownik wpuszczony został z powrotem do stawu.

Przy okazji Nadleśnictwo zwraca się tą drogą z apelem, aby każdy, kto spotka gdzieś takiego „wędrującego” bobra, nie czy nił mu krzywdy, a dawał znać o uciekinierze Nadleśnictwu. Bobry, których w Polsce mamy zaledwie kilkanaście sztuk, znajdują się bowiem pod całkowitą ochroną. 

Dziennik Bałtycki, 1959, nr 109
1959-05-08 

 Pożegnamy się z bobrami


Na strumyku w Dolinie Radości koło Oliwy wkrótce po wojnie osiedlono, jak wiadomo, parę rodzin bo brów. Zwierzątka wkrótce poczuły się „u siebie”, zaczęły gospodarować: ścinać drzewa, budować tamy. Zdawało się, że zadomowią się na dobre. Niestety, pogłowie bobrów nie zwiększa się, chociaż przyrost naturalny odbywa się normalnie.

Pojedyncze osobniki i pary raz po raz uciekają z Doliny Radości. Prawdopodobnie przeszkadza im bliskość miasta oraz sąsiedztwo gospodarstw — PGR-u i nadleśnictwa. W związku z tym powstał pro jekt przesiedlenia bobrów. Jak się dowiadujemy z nadleśnictwa w Oliwie — wkrótce wszystkie bobry z Doliny Radości zostaną ewakuowane do lasów woj. olsztyńskiego, gdzie znajdą bardziej odpowiadające ich gustom warunki.

Dziennik Bałtycki, 1960, nr 48
1960-02-25

Trzeba otoczyć opieką



Rezerwat bobrów w Dolinie Radości to Oliwie przestał istnieć. Część jego mieszkańców (w sumie 9 sztuk) została wyłowiona 2 lata temu i przewieziona na rzekę Pasiekę pod Ornetę; 3 bobry nie dały się jednak złapać i wyprowadziły się same pod Kiełpinek oddalony o około 6 km od rezerwatu. W rezerwacie pozostały jedynie trwałe ślady pobytu bobrów to postaci pni drzew obrobionych zębami tych sympatycznych zwierząt i szczątki zapory wodnej.

Szkoda tylko, że nikt nie opiekuje się tym uroczym zakątkiem. Jak nam sygnalizują czytelnicy — jacyś wandale palili tu ognisko, posługując się drzewem na wpół ściętego przez bobry pnia. Warto by Nadleśnictwo Oliwa i Zarząd PTTK (stała tam kiedyś Stanica PTTK) zwrócili uwagę na piękną dolinkę — zwłaszcza teraz w okresie wzmożonych wycieczek.
 
Na zdjęciu: pień „nadpiłowany” zębami bobrów.
Fot. Wł, Nieżywiński 
Dziennik Bałtycki, 1965, nr 136
1965-06-10