,,Garnki rodzą się w ziemi..."
Król Jagiełło prowadzi prace "wykopaliskowe" Napisał dr Zdzisław Adam Rajewski, Poznań
![]() |
Pieczęć majestatyczna Z wizerunkiem króla Władysława Jagiełły w stroju koronacyjnym, wykonana w roku wstąpienia jego na tron, tj. w r. 1386. |
Są to dzieje dawne. Wtedy to jeszcze znajdowane w ziemi przedmioty wykonane ręką człowieka były powodem wielkich niepokojów. Już Grecy i Rzymianie zastanawiali się nad przeznaczeniem wykopanych toporków i siekierek kamiennych. Kto też je złożył w ziemi czy wrzucił do wody? Na pewno gromowładny Zeus-Jowisz - uwierzyli. Ba, Cezar Galba polecił szukać tych ,,piorunów" Jowisza w jeziorze, jak nazywano wówczas toporki i siekierki kamienne i krzemienne. Był to zatem pierwszy "archeolog" cesarstwa rzymskiego. Po nim przyszli inni. Mniejsza jednak o nich. Posłuchajmy o naszym archeologu i to o nie zwyczajnym śmiertelniku, jeno o królu samym.
Zdziwić się musiał niepomiernie Władysław Jagiełło, gdy dotarła do niego wieść, że w Wielkopolsce, w ziemi garnki się rodzą i rosną. Tego na Litwie nie było. Kto je wykopał na polach wsi Nochowa w powiecie śremskim, jak wiadomość o tym dotarła do króla - nie wiemy. Wiemy jednak, że szlachcic polski niebywałą tę historię opowiedział księciu austriackiemu Ernestowi Żelaznemu. Dość, że książę zaintrygowany tą wiadomością wysyła posła do Jagiełły, dla jej sprawdzenia. Jagiełłę dopędził poseł austriacki w Nochowie koło Śremu, dokąd ze Wschowy (w r. 1416) udał się król, celem zobaczenia ,,garnków rosnących w ziemi". Król rozkazuje kopać. Są to pierwsze poszukiwania archeologiczne w Polsce, aczkolwiek robione w innej intencji. Przeczytajmy, co pisze o tym Długosz.
,,Dwie rzeczy ma Polska cudowne. . . Naprzód, że na polach wsi Nochowa blisko miasta Szremu, leżącej w diecezji poznańskiej, tudzież we wsi Kozielsku w obwodzie Pałuk niedaleko miasta Łekna, rosną pod ziemią garnki wszelakiego rodzaju, same przez się, sztuką wyłączną przyrody, bez wszelkiej pomocy ludzkiej, kształtów rozmaitych, podobne do tych, jakie ludziom służą do domowego użytku. Słabe wprawdzie i miękkie, dopóki spoczywają w ziemi i w swoim gnieździe rodzimym (in nativo nido!), ale gdy z nich wydobyte, na wietrze lub słońcu stwardnieją, dość mocne. Są one rozmaitej postaci i objętości, nie inaczej jak wyrabiane sztuką garncarską; a co mi się jeszcze dziwniejszym zdaje, że płodność ich przyrodzona, jak uważano, nigdy się nie zmniejsza, chociaż ziemia nie bywa otwierana." (I. Długosz. Opera onm. t. X, 57, przekład polski tom II, str. 47).
Po raz drugi o tym niesłychanym i niebywałym cudzie natury wspomina jeszcze Jan Długosz pod r. 1416:
,,Ze Wschowy do Szremu król (Władysław Jagiełło) się udał, dokąd przybył posłaniec książęcia Austrii Ernesta, powinowatego królewskiego, ze zleceniem, aby się przekonał osobiście i naocznie, czy prawdą jest to, czego się dowiedział od szlachcica polskiego Jana Warszewskiego, że w Królestwie Polskim rodzą się w pewnym miejscu jedynie dzięki przyrodzie (solo naturae beneficto) bez żadnej ludzkiej pracy, różnego rodzaju garnki. Książę Austrii, Ernest, uważając tę opowieść za niepodobną do prawdy i nie dowierzając powieściom i uszom, wyprawił umyślnie rycerza swego, aby się im osobiście przypatrzył i sprawdził to osobliwe dzieło przyrodzenia. Zatem król Władysław, chcąc uwolnić powinowatego ks. Ernesta od tej wątpliwości pojechał na pola wsi Nochowa. między miastami Szremem a Kościanem leżącej, i w obecności posła, kazał ziemię w kilku miejscach kopać, gdzie rzeczywiście znaleziono mnóstwo garnków rozmaitej formy i objętości, dziwnie pracą i własnością samej przyrody utworzonych, jakby ręką garncarza urobionych i okazał posłowi księcia Ernesta, który je szczegółowo i z ciekawością wielką oglądał, ten dziw przyrody. Garnki te nie w jednym tylko miejscu, jakeśmy to nadmienili na początku ksiąg naszych, ale w wielu okolicach Królestwa Polskiego się rodzą. Aby stwierdzić prawdziwość tej rzeczy, król posiał przez rzeczonego posła kilka takich garnków różnego rodzaju ks. Ernestowi. Garnki wyżej wspomniane są po wydobyciu z ziemi słabe i kruche, później dopiero pod działaniem słońca twardnieją i do wszelakiego użytku ludziom służą" (t. XIII 193-194, przekład polski tom V, str. 179). Wierzy opowiadaniom Długosza Miechowita i Kramer, powtarzając w swoich dziejach Polski bajkę o rośnięciu garnków w ziemi. Naiwna ta wiara w rośniecie garnków nie opuściła nawet w r. 1767 (!) Duńczewskiego, autora ,,Kalendarza" w którym powołuje się na Długosza, Miechowitę i Kromera. Pokutowało to bodaj że do roku 1800!
![]() |
Trzy naczynia z przedhistorycznego cmentarzyska w Nochowie (pow. Śrem). Podobne do nich, wykopane również w Nochowie, podziwiał przed wiekami król Władysław Jagiełło. |
Powróćmy jeszcze do prac wykopaliskowych króla Władysława. Wykopane na polach wsi Nochowa garnki gliniane pochodziły z grobów ciałopalnych prasłowiańskich z wczesnej epoki żelaznej z lat 700-400 przed Chr. (z tego czasu pochodzi i osada biskupińska). W grobach takich znajduje się zawsze popielnica, zawierająca spalone kości zmarłego, oraz dużo naczyń glinianych, w których dawano nieboszczykowi potrawy i napoje na nową drogę życia. Naczynia są różne, duże i małe, najczęściej spotyka się wazy z uchami, kubki, czerpaki i misy. Takie to garnki ujrzało dostojne grono. Zdumiony był król, poseł austriacki i cala ,,ekspedycja wykopaliskowa", a na pewno oniemiał z podziwu arcyksiążę Ernest Żelazny we Wiedniu, gdy mu poseł rzecz przedstawił i garnki pokazał!
![]() |
Wnętrze rozkopanego grobu ciałopalnego sprzed około 2000 lat. Na przednim planie rozbita popielnica, obok przystawki gliniane. |
Fakt ten szeroko i długo był komentowany na dworze krakowskim skoro jeszcze Długosz podaje dość dokładne szczegóły, między innymi ten, że garnki, gdy stały chwilę na słońcu i wietrze, nabierały twardości, w ziemi natomiast rozsypywały się. Uwierzył wielki król i wielki dziejopis, - my mali jednak już nie wierzymy, że garnki w ziemi rosną. W Nochowie odkryto przed wojną światową cmentarzysko ciałopalne z wczesnej epoki żelaznej, być może na tym samym miejscu, gdzie ongiś król Władysław Jagiełło w r. 1416 kopać najmiłościwiej polecił
Jlustracja Polska 1937.02.28 R.10 Nr9



