O Żegludze Przedhistorycznej



O Żegludze Przedhistorycznej



W czasach obecnych, dzięki wspaniałemu rozwojowi techniki budowy okrętów i ustalonej żegludze morskiej, statki opuszczają port w oznaczonym czasie, kierując się na pełne morze bez względu na pogodę. Dawniej, w okresach burz morskich, huraganów i mgieł statki czekały w przystani na korzystną zmianę, a gdy wreszcie wyruszyły, niechętnie sternicy spuszczali z pola widzenia brzegi i nie często przeprawiali się na przeciwległą stronę. Mimo to, gdy zważymy na prymitywny


Ryc. 1. Czółno z pnia drzewnego (dłubanka), znalezione w Warcie
sposób, w jaki odbywano pierwotnie żeglugę, na brak kompasu, map geograficznych, sygnałów świetlnych oraz jakichkolwiek przyrządów nautycznych, przyznać będziemy zniewoleni, że jazda taka była daleko bardziej niebezpieczna od współczesnej. Omijane dzisiaj i mało znaczące wyspy odgrywały wówczas wybitną rolę jako punkty orientacyjne dla marynarza. Gotlandia, Olandia, Bornholm, a z południowych wysp Sardynia, Sycylia, Kreta i Cypr miały znaczenie jakiego już dzisiaj nie posiadają.

Wiadomości o żegludze morskiej z czasów tak odległych są na ogół dość skąpe, choć nie brak wskazówek, że już za czasów cesarza rzymskiego Augusta krótko przed rozpoczęciem naszej ery, flota rzymska żeglowała około północnego cypla Jutlandii, czyli, według ówczesnej nazwy, około półwyspu Kimbryjskiego. A było to zdarzenie zgoła niecodzienne i fascynujące, skoro uwieczniono je rzeźbą na ścianie świątyni, w dalekim mieście Ancyrze, położonym w Małej Azji, czyli w dzisiejszej Angorze (Montelius: Praehist. Zeitschr. II, 1910, str. 250).

W czasach około narodzenia Chrystusa potęga rzymska zyskała taką ekspansję w krajach środkowej Europy, że odległość między granicami rzymskimi a Morzem Bałtyckim zmniejszyła się. Klęska Rzymian w lesie Teutoburskim położyła jednak kres usiłowaniom Rzymian, pokonania krajów północnych. O ludach tych w l w. po Chr. przekazują nam pewne wiadomości Pliniusz i Tacyt, wspominając o stosunkach handlowych między Skandynawią a Rzymianami, co świadczy oczywiście o dość już na owe czasy rozwiniętej żegludze morskiej. W II wieku po Chr. pisze o Skandynawach Ptolemeusz; lecz najpewniejsze dane, dowodzące stosunków między obu krajami to znaleziska, jak monety, przedmioty ze srebra. brązu i szkła, owe małe arcydziełka i pomniki dawnego handlu. Dalszy dowód stanowią nazwiska fabrykantów rzymskich na przedmiotach z brązu spotykanych na północy. Na wzmiankę zasługują przede wszystkim 2 nazwiska.: Publius Cipius Polybius i Lucius Ansius Epaphroditus.

Przedmioty z warsztatu Epaphroditusa zdawały się cieszyć specjalnym wzięciem; znajdywano je w Pompei i różnych innych miejscowościach Włoch, a oprócz tego w Europie środkowej i na Północy. Jednakże żegluga morska na Bałtyku sięga czasów daleko wcześniejszych. Ślady zaludnienia półn. części Jutlandii i południowej Szwecji stwierdzano już dla epoki kamiennej. Przecież, gdy pierwsi ludzie tam dotarli, istniało połączenie lądowe między Skandynawią i północnymi Niemcami a Bałtyk przedstawiał obraz wielkiego zamkniętego i słodkowodnego jeziora; minęły wieki, zanim wspomniane połączenie międzylądowe uległo osunięciu pod wpływem nieustannego działania fal morskich.Kataklizm ten spowodował połączenie obu mórz: Bałtyckiego  i Północnego, a cieśnina była szersza niż dzisiaj. W tym to właśnie czasie dokonała się zapewne wędrówka do Skandynawii północne, oczywiście na statkach. Pouczają nas o fakcie tym znaleziska. a mianowicie olbrzymie śmietniska muszlowe tzw. Kjökkenmöddinger. gdzie pozostały przedmioty różne i odpadki, a także ości ryb morskich, jak śledzi, fląder i t. p. Dowodzi to - że ludność odważała się wyjeżdżać na pełne morze dla szukania pożywienia.

O typach łodzi, naówczas używanych, trudno wytworzyć sobie obraz zupełnie dokładny. Vogel (Praehist. Zeit., t. IV. str. 1) sprowadza wszelkie rodzaje ówczesnych statków do 3 typów: za najpierwotniejszy uważa pień drzewa, albo odpowiednio wielki korzeń; typ drugi. to pień wydrążony za pomocą wypalania czy też ostrego narzędzia (ryc. 1); typ trzeci to złączonych razem kilka pni drzewnych. tworzących szerszą platformę, czyli  tratwę. Podobne, pływające platformy. t. zw. Katamarangi są jeszcze w użyciu do dziś dnia u ludów pierwotnych na wybrzeżach Brazylii i Nowej Gwinei. W najdawniejszych czasach osiedlenia Skandynawii. w okresie ancylusowym, tratwa stanowiła miejsce zamieszkania ludzkiego. Pływające osady w Indiach i Chinach współczesnych nie należą do rzadkości.

W neolicie. zdaniem Vogla, istniała z całą pewnością żegluga między wyspami: Gotlandią, Olandią i Bornholmem. Jako dowód posłużyć może okoliczność, że spotykano mnóstwo przedmiotów krzemiennych na wyspie Bornholm, a niema przecież na Bornholmie naturalnych złoży krzemienia. Przedmioty krzemienne dostawały się tam więc drogą importu, przez morze. Także podobieństwo pewnych form grobowych na wybrzeżu zachodnim Szwecji i wybrzeżu wschodnim Anglii odnieść należy do bezpośredniego połączenia przez Morze Północne. Wyprowadzić stąd możemy interesujące wnioski o drogach komunikacyjnych w ówczesnej Europie. W III-cim tysiącleciu przed Chr. powstały w krajach pobrzeżnych Północy i Zachodu potężne groby, tzw. »groby olbrzymów" (Hiinengriiber). W tym samym czasie. analogiczne budowle. choć daleko bardziej artystyczne powstawały w Grecji, na wyspie Krecie i w Azji Mniejszej. A przecież nie było komunikacji śródlądowej; jedyną drogą porozumiewania się była droga okrężna, morska.

Z połowy II. tysiąclecia posiadamy inne jeszcze naoczne dowody istnienia żeglugi morskiej; są to rysunki skalne. tzw. "hallristningar", odkryte na skałach u wybrzeży Szwecji i Norwegii, a przede wszystkim w Bohuslan, nad Skagerakiem. Motywem powtarzającym się najczęściej są statki o przeróżnych kształtach, wraz z załogą z lekka zaznaczoną i przywódcami. uzbrojonymi w tarcze i siekiery. Niektórzy badacze skłonni są przyjąć, że statki te, to symbole, w rodzaju łodzi Charona. Dusze zmarłych przewozi się do innego bytu; lecz mogły to być równie dobrze wspomnienia odbytych walk morskich. Jakkolwiek bądź, nie ulega kwestii pradawne pochodzenie rysunków, co potwierdza okoliczność, że umieszczano je na skałach znacznie oddalonych od dzisiejszego wybrzeża. Wykonano rysunki w okresie gdy fale Bałtyku docierały daleko głębiej w ląd. a Szwecję południową od północy oddzielała odnoga morska w miejscu, gdzie dzisiaj rozlewają się jeziora: Wener, Wetter i Malar. Ogromna większość rysunków skalnych z wyobrażeniami okrętów w wspomnianych okolicach pochodzi z epoki brązowej, chociaż niektóre z nich mogły być wyrzynane w młodszej epoce kamiennej. Jeżeli sądzić z rysunków, kształty ich były rozmaite, z zachowaniem jednak, pewnych, charakterystycznych cech wspólnych, jak np. podwójnego dzióba okrętowego, co nadawało statkom wygląd sań. Mimo tego łudzącego podobieństwa pochodzenie ich jest niewątpliwe, gdyż części statku, jak kil 1) i wręgi 2) są zaznaczone na rysunkach wyraźnie.

Edward Hahn (Ober die Entstehung u. Bau der altesten Seeschiffe, Zeitsch. fur Etnol. 1907, s. 52-56) twierdzi, że mamy tu do czynienia z okrętami szytymi! Brzmi to dość niewiarogodnie, jednakże jest możliwe, gdy uwzględnimy, że były to statki z kory drzewnej. Typ ten obok statku w postaci pnia drzewnego i tratwy należy do najstarszych, a zarazem najważniejszych form. Od łodzi z kory drzewnej, zdaniem Hahna. pochodzi w prostej linii statek współczesny, nie zaś od dłubanki, czy tratwy.

Postępując szlakiem najstarszych egipskich statków i śledząc ich rozwój w motywach ornamentacji afrykańskiej spotykamy się z zjawiskiem zdumiewającym. U źródeł Nilu, przy Waganda, na północnym wybrzeżu rzeki Wiktoria Nyanza, do dziś dnia są w użyciu statki. mogące stanowić klucz do rozwiązania zagadkowych właściwości okrętów północnych. przy których zdumiewał podwójny jakoby dziób okrętowy. Statek z Waganda to właściwie pień wydrążony, 14 m długi. Dyle tworzące boki spajane są z sobą gałązkami i podobnie umocowane do dna. Typ taki to statek szyty. Pień stanowiący dno wystaje około 1 1/2 m ponad przód okrętu. Podobnie wydłuża się od strony tylnej. czyli mamy tu jakoby ów podwójny dziób okrętowy, który budził zainteresowanie u statków północnych. Budowa taka służyła zapewne celom ochronnym: wystający pień zabezpieczał łódź od nagłego wypadku, a rozdzielając fale chronił od zderzeń i t. p. Lecz, czy można mówić o związku między zjawiskami pochodzącymi z tak różnego czasu i tak odległych od siebie krajów? Czy też zachodzi tu twórczość samodzielna, wypływająca z wspólnego, prymitywnego podziału uzdolnień ludzkich lub też, czy może mamy tu do czynienia z prostym faktem przeniesienia zwyczaju z kraju do kraju, z plemienia do plemienia poprzez czaso kresy? Może analogia powstała w czasie wędrówek ludów? Jakkolwiek rozstrzygniemy sprawę, odpowiedź może być tylko hipotetyczna. Vogel przypuszcza, że związek jest niewątpliwy. I tak np. stary, prawdopodobnie z początku l. tysiąclecia przed Chr. pochodzący grobowiec z Novilara (w prow. Pesaro) zawiera między innymi, wyobrażenia okrętów. przypominających - na co już Undset zwracał uwagę - łudząco północne rysunki skalne.

Większość podobizn okrętów na skałach w Bohuslan pochodzi z epoki brązu, gdyż jest to czas rozkwitu szwedzkiej sztuki, co pozostaje w związku z rozwojem żeglugi, dzięki której artystyczne wytwory południa docierały na północ, dostarczając motywów twórczych i na odwrót zasilając swoimi motywami sztukę południa. - Lecz już pod koniec epoki kamiennej utworzyła się bezpośrednio druga z północy na południe Europy i na Wschód przez nizinę rosyjską, a z biegiem czasu powstały szlaki poprzeczne na kontynencie za pośrednictwem szeroko rozlanych rzek od Wisły po Ren. Żegluga rzeczna nabyła więc w tym czasie większego znaczenia. Nie znamy sposobów służących do tej komunikacji; możemy jednak przyjąć z znacznym stopniem prawdopodobieństwa, że odbywała się ta żegluga na tratwach, dłubankach lub statkach skonstruowanych tymczasowo, a rozbijanych po dokonaniu podróży.

Najważniejszymi drogami komunikacyjnymi były rzeki: Łaba, Wisła, Dunaj i Mołdawa. Stwierdzoną jest rzeczą, że bursztyn przewożono z wybrzeży półwyspu Jutlandzkiego i Szlezwiku do Grecji i Małej Azji, a na odwrót przedmioty złote i brązowe eksportowano z krajów południowych na północ. Montelius udowadnia, że większa część miedzi potrzebnej do przygotowania brązu - pochodziła z Norikum i Panonii. Świadczy o tym silna zawartość niklu. Pewna część brązów przybywała też z Anglii; mimo więc rozwoju żeglugi rzecznej nie może być mowy o zaniechaniu żeglugi morskiej. Wspomina też Olshausen o śladach kultury kamienia i brązu na Helgolandzie, gdzie stwierdzono formy identyczne z kulturą sąsiedniego lądu stałego.

Zapytamy teraz, kim byli ci dzielni żeglarze, którzy odważali się w swych wątłych statkach wyruszać na morze? Nie można tego orzec z zupełną pewnością. zwłaszcza w odniesieniu do epoki kamienia i brązu. Z czasów późniejszych przekazuje nam nieco wiadomości Tacyt o Swionach (Szwedach) charakteryzując ich potęgę morską. Możemy w każdym razie przyjąć, że przedhistoryczna żegluga kwitła raczej na Morzu Bałtyckim, bardziej nadającym się do prymitywnej żeglugi, niż burzliwe Morze Północne. Lecz i tam istniała żegluga, podejmowana przez świetnych korsarzy w kierunku wybrzeży belgijskich, galickich i brytyjskich imperium rzymskiego. Około r. 47. po Chr. flota piracka Gamascusa siała postrach na wybrzeżu galickim, dopóki nie zniszczył jej ostatecznie Corbulo. (Tacitus, Ann. Xl. 18, 19). Wyprawy korsarskie podejmowali najczęściej Suewi fryzyjczycy, a od III. wieku po Chr. począwszy, Frankowie i Sasi. Trwały te rozboje morskie do V. stulecia po Chr., stanowiąc paralelę do ówczesnych wędrówek kontynentalnych Gotów i Wandalów, a w stuleciu IX i X - do wypraw Wikingów.

Z okresu wikińskiego. którego rozliczne ślady kulturowe znajdujemy na ziemiach naszych (patrz: J. Kostrzewski, Wielkopolska w czasach przedhistorycznych), pochodzą szczątki statku znalezionego w powiecie sztumskim pod Bągartem (Baumgarth) (rvs. 2). Znalezisko opisał H. Conventz w rozprawce p. t. "Die Moorbriicken im Thal der Sorge auf der Grenze zwischen Westpreussen und Ostpreussen" (str. 129 i następne). Po bliższym zbadaniu szczątków okazało się, że był to żaglowiec zbudowany z dyli dębowych 11,9 metrów długi. Z statku bardzo już uszkodzonego zachował się kil, dyle luźno spojone żelaznymi nitami i 6 wręg, z których jedna nosiła ślady osadzania masztu. Oprócz tego wydobyto 4 dalsze wręgi, dwie siadanki, ścianę boczną i zatwór 3) z mnóstwem nitów, gwoździ drewnianych oraz innych drobnych części. Szczątki żaglowca umieszczono w Muzeum Prehistorycznym w Gdańsku. W okolicach tych przy ujściu Wisły znajdywano sporadycznie różne części łodzi, przypuszczalnie pochodzenia wczesnohistorycznego. Nie ulega zatem kwestii połączenie między południowym wybrzeżem Bałtyku a krajami północno-zachodnimi, przy czym stwierdzić należy, że przedsiębiorcy śmiałych imprez docierali niekiedy w głąb kraju.

O stosunkach zamorskich Pomorza z Północą wspominają również źródła historyczne. Z krótką notatką spotykamy się w historii powszechnej Oroziusa, tłumaczą w latach między r. 887 a 901 przez króla Alfreda Wielkiego. który nadto zaopatrzył dzieło wstępem. Wspomina tam o żeglarzu Wulfstanie, który miał z polecenia królewskiego zbadać Bałtyk pod względem żeglarskim. Wulfstan wyruszył z Haesthum (dzisiejszego Szlezwiku) i po siedmiu dniach i nocach żeglugi dotarł do Truso. Co to za miejscowość nie wiadomo, chociaż Wulfstan zdaje się określać miejsce dokładnie. Z opisu wynika, że był to wielki port handlowy; Conwentz przypuszcza, że Truso leżało w okolicy dzisiejszego Elbląga. Prof. Rudnicki utożsamia Truso z Tczewem.

Analogię do statku znalezionego pod Bągartem stanowi łódź z Fromborka, w powiecie brunsberskim na Warmii w Prusach Wschodnich. Znalazł ją Józef Pohl jesienią roku 1895 i opisał w sprawozdaniach z posiedzeń towarzystwa "Prussia" (Sitzungsberichte der Altertumsgesellschaft "Prussia" t. 21 r. 1900). Łódź zniszczała już bardzo; właściwie były to tylko fragmenty, jak kil, 6 żeber, deski burt i spód statku. Znalezisko stawiono do dyspozycji tow. "Prussia", a szczątki sfotografował konserwator Boetticher. Przy bliższym zbadaniu ustalono, że statek odnieść należy do okresu wczesnohistorycznego. Zdziwienie wywołał kil 15 metrów długi. Konstrukcja statku była tego rodzaju, że szerokość dyli, które stanowiły dno, zbiegała się po obu końcach z szerokością kilu. odpowiadając zarazem wygiętym, najniższym dylom tworzącym stewy.4) Dyle, które tworzyły boki statku, zachodziły na siebie od góry do dołu; spajane były nitami. Dla uszczelnienia łodzi używano sierści zwierzęcej, maczanej w smole. Na jednym z posiedzeń "Prussii" przyjęto, że statek należał do Wikingów, którzy czynili najazdy na Pomorze już w wieku VIII. po Chrystusie.

Do żeglugi rzecznej służyły dłubanki. Plinjusz w swojej "Historia naturalis" przekazuje nam wiadomości o statkach germańskich (Iib. XII. cap. 40 sect 76). "Germaniae praedones singulis arboribus cavatis navigant, quarum quaedam et triginta homines ferunt". Widoczne więc, że Rzymianie spotykali się z takimi statkami. Na ziemiach polskich niejednokrotnie znajdowano łodzie wydrążane z pnia dębowego dawnego pochodzenia. Do takich okazów należy dłubanka znaleziona przy wydobywaniu torfu w powiecie kartuskim. a przekazana Muzeum w Gdańsku. (XVIII. Amtlicher Bericht iiber die Verwaltung der naturhistorischen, archaologischen u. ethnoIogischen Sammlungen des Westpreussischen Provinzial-Museums, rok 1897, str. 35).

Drugi okaz podobny odkopano pod Wąbrzeźnem. Był to tylko fragment dłubanki. Zachowały się ster i kilka części burt.  Najciekawszym znaleziskiem była dłubanka odkopana w fortyfikacjach gdańskich. Zwracała uwagę niezwykła długość łodzi. Wewnątrz leżały dwa zatwory, cała jeszcze wręga i liczne ułamki wręg, fragmenty dyli, większa ilość cienkich deszczułek i przed- miot podobny do stewy, wszystko z drzewa dębowego. Znalezisko zachowano w gdańskim muzeum. Czas pochodzenia łodzi gdańskiej trudno było oznaczyć. Dopiero po dokładnym rozpatrzeniu warunków, wśród których znaleziono statek, i po zbadaniu terenu nad deltą Wisły, sprawozdawca muzealnych sprawozdań urzędowych gdańskiego muzeum doszedł do wniosku, że czółno używane było przez ówczesnych mieszkańców w końcu epoki brązowej lub początku żelaznej.

Ryc. 2. Łódź wikingów z Bągartu, w pow. sztumskim, w Prusach Królewskich.
Najwięcej łodzi spotykano na terenach przylegających do morza, jednakże i w głębi kraju kwitła żegluga rzeczna. Typowy okaz dłubanki wydobyto pod Ostrołęką z koryta Narwi. P. Sawicki, pod którego kierownictwem statek odkopano, opisał znalezisko w "Wiadomościach Archeologicznych", t. V. Czółno pochodziło najpewniej z czasów wczesnohistorycznych, o czym świadczy gwóźdź żelazny, kuty, o szerokiej, dużej, graniastej i spłaszczonej główce, jakie zauważyć można u gwoździ pochodzących z inwentarza kultury grodziskowej. Łodzie podobne znajdowano też na Śląsku i w różnych miejscowościach Wielkopolski, jak np. w Krąpiewie p. Stęszewem, w Romanowie w pow. czarnkowskim, w okolicach Śremu nad Wartą, w Wilczaku, w pow. pozn.-wsch., w Prze męcie oraz w Muchocinie, w pow. międzychodzkim, gdzie wydobyto łódź z koryta Warty. Szereg okazów dłubanek posiada Dział Przedhistoryczny Muzeum Wielkopolskiego w poznaniu; z tych dwie łodzie pochodzą z Warty (ryc. 2), jedną zaś znalezioną w pobliżu jeziora Swarzędzkiego. W innych okolicach Polski czółna podobne zapewno do dziś dnia Spoczywają w głębinach jezior i rzek, w torfiastych trzęsawiskach i oparzeliskach, jako dawni świadkowie żeglugi przedhistorycznej.

1) Kil, z francuskiego quilIe, spodnia belka idąca wzdłuż całego okrętu.
2) Wręga, belka drzewna formy łukowatej, złożona z kilku części, umocowana od spodu, w kilu. (Słownik mar. Śląskiego.)
3) Zatwór = wiązanie stewy z kilem.
4) Stewa = sztaba zagięta ku górze łukowato, stanowiąca przedłużnie kilu i połączona z nim zabitką, czyli zatworem.

Z Otchłani Wieków,1926 R.1 z.4