Bolesław Chrobry, zbiór artykułów




NAGROBEK BOLESŁAWA CHROBREGO



Krótki, w 28 Leoninach zawarty nagrobek Bolesława I, którego Wielkim lub Chrobrym nazywają, należy do dawnych i bardzo ciekawych pomników historycznych. Przez długi czas byt on prawie niedostrzeżony przez pisarzy dziejów Polski; w nowszych czasach stał się przedmiotem uczonych badań i sporów, które po dziś dzień nie są stanowczo rozstrzygnięte. Kolej to wszystkim podobnym pomnikom zwyczajna. Dawniej bowiem dość było dla dziejopisa zebrać w jedne osnowę to, co z jakich bądź podań go doszło: dziś rozróżniamy podania późne od współczesnych, naoczne od pochwytanych ze słuchu lub z przywidzenia.

Dziś żądamy od historyka, aby powieść jego poza obręb wiarogodnych świadectw nie wykraczała, ale szańcując się w wiadomościach wydobytych ze spół-lub blizko-czesnych pomników, przedstawiała z konsekwencją obraz, krytyką w szczegółach przetrawiony, rozjaśniony wielostronnym poglądem na ogół i do godności umiejętnej podniesiony. Kiedy więc po odsunięciu tego, co późniejsi dziejopisowie podali, tak skąpy pozostaje materiał do dziejów naszych dawniejszych, z tym większą tedy troskliwością należy nam rozbierać każdy choćby najmniejszy pomnik źródłowy, i dochodzie wiarogodności zdarzeń w nim zawartych. Wielka przeto będzie różnica w tym, jeśli pomnik, o którym tu jest mowa, za płód XI lub XIV wieku uznamy. Naruszewicz i Czacki nie wątpili o autentyczności nagrobku Chrobrego. Według nich jest to pomnik z pierwszej połowy wieku XI; a zatem najstarszy z dotąd znanych piśmiennych naszych zabytków.

Felix Bentkowski w Historii literatury polskiej wspomniał o nim z pewnym niedowierzaniem. Lelewel wyczerpnął cały zasób swej erudycji, aby okazać, że to jest pomnik w trzysta lat później podrobiony; podobnież zdanie objawił Józef Łukaszewicz. Michał Wiszniewski stanął w obronie jego autentyczności. Na koniec Szulc Dominik stara się wszystkimi siłami udowodnić, że pomnik ten postawił wkrótce po śmierci Chrobrego, syn jego Męsko II. Obaczmy podstawę na której wszyscy ci pisarze twierdzenia swoje opierają. Stanisław Sarnicki w wydanej przez siebie roku 1587 historii polskiej powiada o Bolesławie Chrobrym tak: „Pochowany jest Bolesław w katedrze poznańskiej, w środku kościoła, na którego grobowcu wyryty jest napis, mały zaiste, ale powagą starożytności swojej wielce ujmujący:

Hac jacet in tumba
Rex pius, gloriosa columha
Boleslaus Chrobri
 
W tym grobie leży
Król pobożny, błogosławiony gołąb,
Bolesław Chrobry.

W lat kilkadziesiąt po Sarnickim, Stanisław Łubieński, biskup płocki, pisząc żywot .Marcyalisa biskupa, uznał za rzecz stosowną, przy wzmiance o Bolesławie Chrobrym wypisać całkowity jego nagrobek, który, jak mówi: „dotąd w poznańskim kościele katedralnym widzieć się daje, głoskami wielce przestarzałymi, a nawet dawnością czasu zniszczonymi pisany: wiersze jego są niezgrabne wprawdzie, i miarą sobie nierówne; oddają one dostatecznie swój wiek, którego rubaszność każdy łatwo w nich poznać może." (Series Èpisc. Ploc. Grac. 1642 str. M). Tu wypisuje całkowity nagrobek. Wnet potem ogłosił drukiem pomnik ten bez żadnej prawie od Łubieńskiego różnicy Szymon Starowolski (Monumenta Sarmałarum. Crac. 1655 str.447) jako: „nagrobek Bolesława Chrobrego, króla polskiego, pochowanego w kościele katedralnym poznańskim." Jeszcze później podał go całkowicie Krzysztofor Hartknoch w dziele: Respublica Polonica (Frankf. et Lipsiae 1687 str. 39). Według niego jest to pomnik najstarszy; widzieć się daje w kościele katedralnym poznańskim, głoskami niezmiernie starymi i zniszczonymi już prawie od starości pisasany; w roku zaś 1664 przepisano go na tablicy i na najbliższym filarze zawieszono.

Mikołaj Załaszowski w swoim Jas Regni Poloniae (Posn. 1700 — 1702, T. 1. str. 607) podał nie tylko napis grobowy w całości, ale oraz i wiadomość z jakiego materiału pomnik ten jest postawiony. Mówi on: „W kościele katedralnym poznańskim pochowany jest Bolesław Chrobry, którego grobowiec z białego prostego kamienia wyciosany, w środku kościoła znajduje się; nagrobek zaś wypisany na tablicy, zawieszonej na najbliższym filarze, opiewa tak, jak go Stanisław Łubieński, biskup płocki w żywocie Marcyalisa biskupa płockiego zamieścił." Tu przytoczył go dosłownie. W roku 1744. jak powiada Łukaszewicz, wystawiła kapituła nowy nagrobek Chrobremu i wśród uroczystego nabożeństwa przeniosła zwłoki do innej trumny. Stanisław Patelski, który w roku 1762 nagrobki katedry poznańskiej drukiem ogłosił, tak go opisuje. „Bolesława Chrobrego nagrobek dawny, który widzieć można w katedrze poznańskiej w większym chórze, jest z kamienia ciosowego, postawiony w kwadrat. Po stronie jego południowej wyrzeźbiono na kamieniu sześciu apostołów; tak samo sześciu po stronie północnej. Od wschodu Zwiastowanie Najświętszej Panny Maryi, od zachodu zaś jej koronacja. Na wierzchu posąg leżący króla Bolesława we zbroi ze wszelkimi ozdobami, w jednej ręce trzyma orła białego, w drugiej miecz i jabłko królewskie, na głowie zaś korona z kamienia białego." (Memoriale Epitaphiorum Posn.1762. D. 3). Pomnik ten zniosła kapituła w roku 1766 z powodu ,mniej przyzwoitej budowy jego 1), a wystawiła nowy, który podobno w pożarze katedry 1772 roku zniszczony został. Odtąd nie miał już król ten pomnika w katedrze poznańskiej, i tablicę nawet z napisem na najbliższym filarze wiszącą, którą oglądał jeszcze Hartknoch, wyrzucono jak się zdaje roku 1744. (Wiszn. Histor. lit. polsk. I, 445).

Oto są dane, które służyły pomienionym pisarzom za podstawę ich zdań. Z nich wyciągali jedni dowody za autentycznością, drudzy przeciw autentyczności napisu, a to w sposób następujący: Łukaszewicz, który starannie archiwa i wszelkie pomniki poznańskie rozpatrywał, mniema, że napis grobowy Bolesława jest wymysłem XIV lub XV wieku. Mniemanie to opiera głównie na tym, że ani Gal, ani Bogufał, ani nawet Długosz nic o nagrobku nie wspomniał. Stający w obronie autentyczności napisu, Wiszniewski, wyznaje, iż to jest zarzut najtrudniejszy do zbicia; dodaje wszakże słuszną uwagę, iż dowody z przemilczenia, zwykle do najsłabszych należą. Sam Wiszniewski jest tego zdania, że napis ów jest najdawniejszym zabytkiem literatury polsko łacińskiej. „Musiał on być (powiada) położony za czasów Kazimierza (zwanego Mnichem), bo po spaleniu katedry poznańskiej, znaleziono kości drugiej osoby, które jak się domyśla Czacki, były Mieczysława II-go. (Hist. st. Lit. I, 430). Ten ostatni wniosek Wiszniewskiego opiera się na nieporozumieniu. Czacki bowiem w powołanym przez niego przypisku do Naruszewicza mówi nie o Mieczysławie drugim, ale' tylko o Mieczysławie, a wiadomo jest co Długosz w przedmowie do żywotów biskupów poznańskich powiada: „Mieczysław I, bliskim śmierci się czując, wskazał synowi swemu, Chrobremu, miejsce w kościele poznańskim, w którym pragnął być pochowanym: tam tedy nie tylko jego, ale i syna jego Bolesława Chrobrego zwłoki, równie jak wnuków jego i następców, aż do czasów Łokietka chowano." (Rkp. Bibl. Oss. N-r 619, str. 131). Przeciwko przypuszczeniu, że pomnik ten stawiał dopiero Kazimierz I, mówi to, że gdyby tenże stawiał go dziadowi, nie zapomniałby też o swoim ojcu, dla którego bliższe miał obowiązki; a właśnie niema tu o tym żadnego śladu. 

Najprawdopodobniej więc, te tak blisko obok siebie złożone Mieczysława i Bolesława zwłoki, będą dwóch najpierwszych tam pochowanych królów: ojca i syna, za tym Mieczysława I-go nie II-go. Zresztą Wiszniewski, który sobie zamierzył ukazać tylko podobieństwo, że nagrobek ów z Xl-go wieku pochodzić może, wyznaje, że zarzuty Łukaszewicza nie mało go w jego mniemaniu zachwiały. Dominik Szulc zaczyna swoją rozprawkę: ,,0 prawdziwości napisu grobowego Bolesława Chrobrego" następującym twierdzeniem: „Wspominają o tym nagrobku nie tylko Miechowwczyk i Długosz, ale dawniejszy Bogufał, biskup poznański." (Pisma D. S. Warszawa, 1853 str. 264). Mylne to zaraz na początku twierdzenie, nie daje dobrego wyobrażenia o sumienności autora w przytaczaniu dowodów. Właśnie bowiem uważał to już Łukaszewicz, w Obrazie miasta Poznania (T. 2. str. 103), że „Bogufał o nagrobku Chrobrego nic nie wspomina." I przyznał mu to w zupełności Wiszniewski, chociaż sam z innym zdaniem co do autentyczności nagrobka wystąpił. Bogufał mówi: „Umarł Bolesław roku 1025 w zamku poznańskim i tamże w środku kościoła katedralnego pochowany" (Wyd. Warsz. str. 20). Czy atoli nad zwłokami jego jest jaki nagrobek lub nie? tego Bogufał zgoła nie wspomina. Tak samo Miechowita mówi wprawdzie, że Męsko złożony został do grobu ojcowskiego: in sepulchro paterno conditus (Chroń. II. e. n.), ale o nagrobku milczy zupełnie. Co do osnowy samej nagrobku, tej autentyczności broni Szulc zwycięsko przeciw zarzutom. Jakoż osnowa ta jest tego rodzaju, że każda z napomknionych w niej okoliczności od człowieka współczesnego Chrobremu i dobrze dziejów świadomego pochodzić może; zarzuty zaś przeciw niej tak przez Łukaszewicza jak i Lelewela robione, opierają się w znacznej części na niewłaściwym znaczeniu, jakie niektórym wyrażeniom poddawano.

Ale są innego jeszcze rodzaju podniesione przeciw autentyczności tego pomnika zarzuty, a tych Szulc bynajmniej nie odpiera. Joachim Lelewel dostrzegł wprawnym swoim w badania filologiczne okiem, że wyrazy niektóre, w nagrobku tym znajdujące się, do wieku Męska II-go zgoła nie przypadają, ale są o sto lub kilkaset lat późniejsze. Uważa on między innymi, że przydomek gloriosus dany Bolesławowi, którego współcześni Wielkim nazywali, zdradza w autorze nadgrobka znajomość kroniki Gala, pisanej w wieku XII tym. Nade wszystko zaś okazuje dowodnie, że wyraz serenwsimus, który takoż zarówno u Łubieńskiego, jako też w Starowolskiego, Hartknocha, Zalaszowskiego i Patelskiego odpisie znachodzi, zaledwie w wieku XIV w Europie, w Polsce zaś dopiero pod koniec XIV wieku stał się znajomy. Pomnik tedy w którym się wyraz ten znachodzi, do XI wieku odniesionym być nie może. Czuł to, jak się zdaje, już Czacki, i w przypuszczeniu, że wyraz ten źle odczytano, zamienił go na ,.invitissime" chociaż wszyscy jego poprzednicy od Łubieńskiego aż do Patelskiego „serenissime" w tym miejscu znachodzili. Że to był domysł tylko Czackiego, o tym niżej się przekonamy. Tego domysłu chwycił się Szulc i powyższe zarzuty Lelewela przechodzi milczeniem.

Atoli nie są one tego rodzaju, iżby je lekceważyć można. To co Lelewel na drodze filologicznej przeciw autentyczności nagrobku wytoczył, popiera silnie okoliczność napomkniona już u Patelskiego, a stwierdzona następującym odkryciem. W roku 1842 Edward hr. Raczyński wydając „Wspomnienia Wielkopolski," umieścił w nich między innymi dawny wizerunek nagrobku, z częścią znajdującego się na nim napisu. Zrobiony on jest według ryciny z XVI, lub też co podobniejsza z XVII wieku, która się w zbiorze księdza Przyłuskiego, teraźniejszego arcybiskupa gnieźnieńskiego przechowała. Uderzają w tym wizerunku dwa przede wszystkim szczegóły: najprzód widzimy, iż napis nie był całkowicie w jednym miejscu umieszczony, ale rozrzucony po dwa i po cztery wiersze wokoło pomnika. A to nam wyjaśnia, dlaczego Sarnicki, który pierwszy w swojej historii polskiej nagrobek ten przytacza, umieścił z niego tylko dwa wiersze, dając do zrozumienia, jakoby to był cały ów napis. Oto z zatartego i niewyraźnego, jak sam powiada, nagrobku, wyczytał on tylko to, co na głównym miejscu pomnika było umieszczone, nie domyślając się, że reszta wokoło całego pomnika znajdowała się. Był on też za jego czasów wielce nieczytelny, a odpis na tablicy dopiero w roku 1664 zrobiono. Drugą okolicznością, a ta mówi stanowczo na stronę Lelewela, jest orzeł polski wyrzeźbiony na tarczy posągu, jak to już wspomniał Patelski, a trzy mający w szponie jabłko królewskie. Wiemy zaś, że herb ten nie wcześniej zjawił się w Polsce, jak dopiero pod sam koniec trzynastego wieku, za Przemysława. Jeślibyśmy więc z tych danych zawiązywać mieli ostatecznie nasz wyrok, tedy nie wahalibyśmy się ani na chwilę przyznać zupełną słuszność Lelewelowi, i pomnik ten odnieść do wieku XIV lub XV.

Atoli traf szczęśliwy zdarzył, że od czasu w którym owe dowody za i przeciw autentyczności wytaczano, wykryły się nowe niektóre szczegóły, jakich się wówczas nie domyślano, a te zmieniają zupełnie stanowisko dzisiejszego w tym przedmiocie badacza. W roku 1847 znajdowały się w bibliotece uniwersytetu lwowskiego ręko pisma po zniesionym niegdyś klasztorze Benedyktynów w Tyńcu pozostałe. Ponieważ bibliotece owej nie na własność, lecz tylko w depozyt były oddane, przystęp więc do nich był niezmiernie utrudniony. Nie mogąc żadną miarą uzyskać dla siebie pozwolenia do przejrzenia ich, choćby tylko z grubszego, porozumiałem się w tej mierze z kolegą moim p. Janem Szlachtowskim, któremu jako profesorowi literatury polskiej w uniwersytecie podówczas, użytkowanie z nich zabronione być nie mogło. Z tą samą gotowością, z jaką dawniej do Petersburga dojechać i tamże znakomitsze ręko pisma dziejowe Polski przejrzeć podjął się, postanowił on teraz w chwilach wolnych od bibliotecznych i profesorskich zatrudnień, przepatrywać ręko pisma tynieckie. Plon jego byłby nierównie obfitszy dla dziejów, gdyby mu więcej czasu od głównych obowiązków jego zostawało, a zaszłe wkrótce wypadki roku 1848 i pożar biblioteki, który wszystkie ręko pisma tynieckie zniszczył, dalszym usiłowaniom jego w drodze nie stanęły. Zrobiło się jednak co było można w ówczesnych okolicznościach. Między przejrzanymi przez niego kodexami znalazł się jeden kwartant, znacznej objętości, zawierający pisma z różnych czasów, treści po większej części duchownej. Na pierwszym miejscu było: „Speculum regulae sanctissimi patris nostri Benedirti. Dalej następowały: Viridarium presbyterorum. Stella Clericorura. Sermones.bPo kazaniach szły w ręko piśmie tak zwane: „Gesta Roynanorum'' na 67 kartkach fantastycznie opowiedziane. W nich autor z dziejów obcych wpada nawiasowo na karcie 14 w pochwały Bolesława Chrobrego i kończy je tymi słowami: „Vixit autem Boleslaus sexaginta annis in regno suo, ut ponitur 2) in Epitaphio;" i przytacza tu całkowity nagrobek. Dalej wspomina jeszcze gdzie nieco o następnych królach polskich aż do Bolesława Śmiałego, którego trzecim Bolesławem nazywa: „Tertius vero Boleslaus subintravit, et metas polonicas reformavit, et dicebatur largus, qui ob gestum superbiae ...." Tu nagle urwawszy powieść o Polsce, wraca na karcie 15 do osnowy głównej dzieła: „Titus in civitale Romana regnavit" i t. d. zamykając takowe na karcie 67, stronie odwrotnej, tymi słowami: Et sic est finis istius boni operis, scilicet. Gesta Romanorum; finitura per STANI praeponendo, SLAU his adjungendo, idtimum S fini dando, quae scripsi his nomen pando; STRE jungendo, CZA ponendo, K et A finiendo, cognomen vobis pando, deum verum colendo. Sub annis Domini Millesimo quadringentesimo nonagaimo, Takocz kzaże Stanisławye, daj boże byl (zam. być) wyelkymopatem w they wyelebney swyathey, dostoyney Slawye". W całym tym dziele jedna i ta sama ręka widoczna, pismo cechę dobitną XV wieku noszące, i rok wyraźnie położony nie zostawiają wątpliwości co do czasu, w którym nagrobek był tu wpisany. Wpisywał go więc w roku 1490 Stanisław Streczaka, mnich w Tyńcu, Polak, który drwił z cudzoziemców, a wzdychał do dochodów opata. Przypatrzmy się teraz podanemu przez niego nagrobkowi. Uchyliwszy drobne usterki pisowni, opiewa on u niego tak:

EPITAPHIUM CHABRI BOLESLAI.

Hic jacet in tumba
Princeps, generosa columba,
Chabri tu es dictus
Sis in aevum 3) benedictus,
5. Fonte sacro lotus, 
Servus domini puta totus:
Praecidens comam
Septenii tempore Romam.
Tu possedisti
 
10. Velut verus athleta Christi
15. Regnum Slavorum
Oothorum sive Polononm.
Caesar praecellent
A te ducalia pellena:

Plurima dona sibi,
Quae placuere tibi,
Hinc detulisti,
Quia divitias Imbuisti.
Inclyte (lux tibi laus
20. Strenue Boleslae!
Perfido patre
 Tu et, sed credula matre.
Vicisti terras
 
Faciens bellum quoque guerra»,
25- Ob famamque bonam
Tibi contulit Otto coronam,
Propter luctatnen.
Sit tibi salus. Amen.

NAGROBEK BOLESŁAWA CHROBREGO.
 
Tu leży w grobie
Książę szlachetnego rodu
gołąbek,
 
Zwano cię Chrobrym
Wiecznie bądź błogosławionym
Ledwie zdrojem świętym polany
A już istny kmieć boży:
W siedmioleciu obcinasz włosy
Dla posłania do Rzymu.
Tyś posiadał
 
Jako prawdziwy szermierz
Chrystusa
 Królestwo Słowian
Getów czyli Polaków.
Cezar najdostojniejszy
Nagnał od ciebie zależności
dukowskie:

Dla niego mnóstwo darów,
W których miałeś upodobanie,
Z tąd zabrałeś,
Boś obfitował w dostatki.
Przesławny książę cześć tobie
Waleczny Bolesławie!
Z ojca niedowiarka
Lecz, z prawowiernej matki
zrodzony.
 
Podbiłeś ziemie
Wyprawy robiąc i walcząc,
Z powodu twej sławy dobrej
Otto dał ci koronę,
Na zapasy.
Bądź zbawiony. Amen.

Rozpatrując się w tekście nagrobku, podanym nam przez Streczakę w wieku XV, uderza nas przede wszystkim trafność uwag Lelewela, który niektóre w teście Łubieńskiego i następców jego wyrażenia uznał za nieprzypadające do czasów Męska II. Właśnie bowiem tych wyrazów nie ma Streczaka. Zamiast gloriosus widzimy u niego generosius, a wyraz ten jest tym właściwszy w tern miejscu, że po słowie: książę (princeps) zastanowienie się nad zacnością rodu jego jest rzeczą naturalną. Zamiast znowu serenissime czytano w XV wieku na nagrobku strenue, który to przymiotnik jest jakby tylko przetłumaczeniem polskiego wyrazu chrobry, i wybornie charakteryzuje Bolesława. Tak samo widzimy, iż w wierszu  10 jest u Streczaki wyraz verus który późniejsi wypisywacze nagrobku wypuścili, przez co miara wiersza, na której brak Łubieński się użala, najwięcej ucierpiała. Na koniec w wierszu 17 wyraz huic, który po zaimku sibi (ei) był niepotrzebnym pleonazmem, widzimy zastąpiony wyrazem hinc, pełnym znaczenia, wskazującym na miejsce, z którego dary dla Ottona zabierano.

W Gnieźnie ucztowany i darami obsypany był Otto. ale współczesny rocznikarz kwedlinburski wie, że te dary z różnych miejsc były tamże zwożone. Otto summo conarmne a duce Slavomco Bolizlavone susceptus, xeniis omnigeni census ubique terrarum studiosissime quaesiti obsequialiter donatur (Pertz. Ili, 77). Zgodnie z tym mówi bezimienny autor poznańskiego nagrobku: ,,dla niego mnóstwo darów stąd zabrałeś". Pomijamy drobniejsze w tym odpisie różnice, chociaż i one dla przywrócenia właściwego tekstu nie są obojętne. Ależ tak przywrócony do dawnego brzmienia swego teks, jak z jednej strony postrzeżeniom Lelewela zaszczyt przynosi, tak z drugiej strony usuwa cel, który tymi postrzeżeniami miał być dopięty, mianowicie: okazanie nieautentyczności nagrobku. Jakoż nie znachodzimy teraz w napisie samym nic, coby przeciw autentyczności jego mówiło; zostaje jeden tylko stanowczy przeciw niej zarzut, a tyra jest orzeł, na pomniku wyryty, o którym wspomniał już Patelski i który istotnie widzimy na rycinie u Raczyńskiego. Dzięki Tytusowi hr.Działyńskiemu, który z równą gorliwością, jak znajomością swego przedmiotu, coraz nowe źródła do dziejów Polski drukiem ogłasza, okazuje się dziś i ten zarzut nie do nieusunięcia. W wydanym bowiem przez niego wielkiej wagi dziele: „Spory Krzyżaków z Polską 4), znajdujemy bardzo ciekawe tej rzeczy objaśnienie.

Aby ocenić całą ważność tego świadectwa, które tu przytaczamy, nadmienić wypada o tym, kto i w jakich okolicznościach je wydaje. W wytoczonym roku 1422 przeciw Krzyżakom procesie powoływano na świadków mężów jak najpoważniejszych i najświatlejszych. Przedmiot sporu rozebrano na 119 punktów, a każdy ze świadków wybierał tylko te okoliczności, które jak najdokładniej znać mniemał, inne zupełnie przemilczając.Pomiędzy 39 świadczącymi był Jerzy Merkiel, Polak rodem, notariusz miasta Poznania. Urodził się on 1376 roku, a ojciec jego bjł poufnikiem dwóch królów: Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Zeznanie swoje robił pod przysięgą tak, jak wszyscy świadkowie w tej sprawie. Otóż odpowiadając na punkt 31, w którym mowa jest o niepodległości Królestwa Polskiego, zamyka swoje zeznanie tymi słowami: Et ita videntur sonare Cronicae et Epitapkium scriptum in sepulero praedicti regis (Boleslai Chabri) sculptum in lapide marmoreo. (I tak zdają się opiewać kroniki, tudzież napis nad grobem pomienionego króla znajdujący się, wyrzezany w marmurze) lit. II, 143.

Z tego okazuje się, że chcąc dziś wyrzec coś pewniejszego o tym przedmiocie, potrzeba rozróżnić dwa nagrobki Chrobrego. Ten, który w końcu XIV i na początku XV wieku oglądał Merkiel, i na który w roku 1422, o czasach Chrobrego mówiąc, jako na pomnik wiarogodny powołał się, był marmurowy, a napis jego przechował nam Streczaka; ów zaś, którego napis zajrzał cząstkowo pod koniec wieku XVI Sarnicki, wypisywał całkowicie w XVII wieku Łubieński, Starowolski i Hartknoch, a Załaszowski z Patelskim opisali, który na koniec zgodnie z tymi opisami i wypisami, rycina Raczyńskiego przedstawia, był z prostego kamienia białego, czyli z piaskowca, a tekst jego był już znacznie zmieniony. Te więc znamiona, które uznaniu autentyczności ostatniego stały na zawadzie, nie rozciągają się bynajmniej do nagrobku pierwotnego. W tym, co w samym nagrobku, według odpisu z XV wieku, czytamy, i co o nim najdawniejsze świadectwa doniosły, nie tylko nie znachodzi nic takiego, co by przeciw autentyczności jego mówiło, ale owszem dostrzegamy wskazówki, które wprost mówią za jego autentycznością.A najprzód, co do formy jego zewnętrznej, napisany on jest wierszem takim, jakiego w wieku XI powszechnie w nagrobkach używano. Pisarz XI wieku, Sigebert mnich, kreśląc żywot Teodoryka, biskupa, przed kilkadziesiąt laty zgasłego, przytacza trzy nagrobki, z których każdy tak rodzajem wiersza, jak i nierównym odliczaniem zgłosek podobniusieńki jest do nagrobka Chrobrego. Jeden z nich „Comitis Everardt" zaczyna się:

    Claudilur hac tumba             Pridem sine fele columba,
 In/ans Evrardus                      Nobiltà atque pius

Sanguine magnifici Generosus Deodorici i t. d. (Leibnitz. SS. R. B. t. str. 310). Taką samą miarą ułożony nagrobek rvmowv czytać można w kronice Hermana Kontrakta, zrobiony dla Hiitrudy matki tego kronikarza, który jak wiadomo, 10.M roku żyć przestał (Pertz. V. 130). Takiż na koniec w XI wieku ułożony nagrobek dla Sigfrieda opata w Tegernsee, znajduje się w Peza Thesaurus Anecdotorum T. V., Cz. 1, str. 264 i t. d.  Co do treści nagrobku, Lelewel podnosi jako okoliczność najwięcej rażącą i nie przypadającą do XI wieku, otrzymanie korony od Ottona przez Bolesława. A że ta okoliczność i w kronice Galia znajduje się, tłumaczy to tym, iż autor tej kroniki był cudzoziemiec. Mniema więc, że z Galla dopiero przeszło to wyobrażenie do autora nagrobku. Jakoż między Gallem a autorem nagrobku zgodność jest w tym, że Otto położył koniec jakimś zależnościom dukowskim Bolesława; zdjętą też, jak powiada Gall, z głowy swojej koronę, włożył na głowę naszego Bolesława; i to samo mogą wyrażać słowa nagrobku: ,,tibi dedit Otto coronam".

Atoli nie jesteśmy pewni, czy oprócz tego nie zachodziło co między Ottonem a Bolesławem, coby więcej jeszcze do słów nagrobku przypadało, a nieznane było Gallowi. Kiedy bowiem według słów Galla Otto włócznią św. Maurycego i gwoździem z krzyża Chrystusowego Bolesława, w Gnieźnie już, za dane sobie ramię św. Wojciecha oddarowat, dowiadujemy się tymczasem od dobrze świadomego tych wypadków rocznikarza kwedlinburskiego, że Otto przysyłał w odwet Bolesławowi jakieś dary jeszcze i z Akwizgranu (Pertz III, 77). Jakkolwiek bądź, ta jednak okoliczność, którą Lelewel podniósł przeciw autentyczności tego pomnika, rozpatrzona bliżej przemawia raczej za jego autentycznością. Gdyż najprzód jest to twierdzenie nie ze wszystkim słuszne, iż autorem kroniki znanej pod imieniem Galla był cudzoziemiec; sam bowiem Lelewel podniósł to z dobitnością w innych swych dziełach, że współ autorem kroniki owej jest Michał Polak, kanclerz kapituły kruszwickiej, któremu Gall pierwszą i drugą księgę jej przypisując, wyraźnie spół autorom dzieła tego (cooperatorem hujusce opusculi) nazywa. To tedy co Gall w tych księgach pisał (a właśnie w pierwszej z nich znajduje się ów szczegół), wiedział dobrze i aprobował Michał: musiała więc okoliczność o otrzymaniu korony przez Bolesława opierać się na poważnym jakimś pomniku, kiedy ją w kronice swojej umieścili.

A jeśli przyczyny tego, co w tej wieści zdaje się rażącym lub niedokładnym, szukać mamy w cudzoziemskości autora i stronniczym jego na ten wypadek zapatrywaniu się: w takim razie musimy wyznać, iż przypada ona więcej do czasów Męska ligo niźli do czasów Galla. Kiedy bowiem pisał ten kronikarz, rozstrzygał Krzywousty orężem kwestią o niezależności królestwa Polskiego od cesarstwa, i Gall, którego dzieło na cześć króla tego było przedsięwzięte, głosi najobszerniej jego w tej mierze nad cesarstwem odniesione tryumfy. Ani więc wiekowi Gala, w którym mnóstwo już było uczonych Polaków, ani stosunkowi jego do króla, ku którego uczczeniu dzieło swe pisał, nie odpowiada stronnicze tej kwestii na niekorzyść króla przedstawienie. Jeśli zaś cofniemy się w czasy bliskie śmierci Chrobrego, przedstawia się nam stosunek ten całkiem inaczej. Tam cała hierarchia duchowna obrządku łacińskiego, z samych cudzoziemców składa się. Nade wszystko zaś pamiętać nam wypada, iż ten nagrobek kładziono w katedrze poznańskiej, która nawet wtedy, gdy Otto był w Polsce, i duchowieństwo krajowe nowo utworzonej hierarchii krajowej poddawano, została uległą obcemu, magdeburskiemu arcybiskupowi. Nic więc naturalniejszego, jak to, że mnich lub który z dostojnych kapłanów poznańskich, którzy wszyscy byli wówczas cudzoziemcami, wynurzał się pod tym względem nieco jaskrawiej, niżby się był Polak rodowity, i nie zostający w żadnym do cesarstwa stosunku, wynurzył. Z tą okolicznością wiąże się i drugi szczegół.

Ani Gall ani żaden z kronikarzów polskich nie wystawia nam Męska Igo inaczej jak tylko dobrym chrześcijaninem. Jeśliby nieznajomy autor nagrobka, jak się domyślał Lelewel, wziął z Galla okoliczność o otrzymaniu korony przez Bolesława, tedy prawdopodobnie i drugi ten szczegół o wierze Męska Igo byłby u niego podobniejszym do tego, co Gall rozpowiada. Tymczasem w nagrobku nadmieniono o księcia tego pogaństwie {perfido patre natus), a gdy tę okoliczność uważnie rozbieramy, przekonywamy się, że tak sądzili o tej rzeczy współcześni, a zwłaszcza cudzoziemcy lub gorliwcy obrządku łacińskiego. I lak Tietmar rozpowiada, jak Męsko nie zachowywał postów i zmuszał do tego żonę swoją Dąbrówkę, co według niektórych przez trzy lata trwać miało: (Thietm. lVr, 35). Męsko, już jako mąż Dąbrówki, jest jeszcze, według słów autora tego, długi czas poganinem: „ rario gentilitatis errore impheitus" a dopiero po wielokrotnych naleganiach, „crebro ddectae uxoris hortatu, innatae infidelitatis toxicum ei-omult." (Id. ibid.) Tak samo Matylda, matka żony Męska Ugo Ryxy, nazywa Chrobrego źródłem i początkiem religii chrześcijańskiej w Polsce (fons et ońgo veligionis Christianae), a że to twierdzenie miało ważną jakąś podstawę, pokazuje się to stąd, iż nawet Długosz, który nam za polskimi kronikarzami chrzest i gorliwość chrześcijańską Męska I-go dokładnie opisuje, nadmienia w innych miejscach po kilkakrotnie, że religii katolickiej w Polsce był pierwszym źródłem Chrobry. 5).

Niemało przemawia za autentycznością nagrobka i to, że autor jego nadmienia okoliczności takie, które w żadnym tak krajowym jak i obcym pisarzu nie znajdują się i tylko współczesnemu znane być mogły. Taką okolicznością jest obcięcie włosów siedmio-letniemu Bolesławowi i posłanie ich do Rzymu. Objaśnił ją trafnie Stanisaw Łubieński, przypominając, iż zwyczajem było u chrześcijańskich książąt, posyłać ucięte dzieciom swoim włosy do Rzymu na znak uległości ich stolicy apostolskiej. Szczegół ten nie tylko znachodzi współczesnych okolicznościach zupełne potwierdzenie, ale razem pojaśnia nam wypadki, których znaczenia dotąd nie rozumiano. Bolesław Chrobry urodził się roku 966, czy też na początku 967 6), w każdym więc razie siedmiolecie jego skończyło się już w roku 973. Wtedy to, jak nas naucza nagrobek, słano ucięte mu włosy do Rzymu. Zauważmy jak dalece zgadza się to z podanymi nam skądinąd wiadomościami. W tym właśnie 973 roku, odbył się pamiętny zjazd w Kwedlinburgu, na którym między innymi ważną kwestią kościoła polskiego rozstrzygano. Połowa Polski, mianowicie tak zwane ziemie krakowskie (Kraków cum omnibus regionibus ad praedictam urbem pertinentibus), trwała jeszcze podówczas w obrządku słowiańskim. Wysłany tu około roku 960 przez Ottona I-go biskup Adalbert (nie Wojciech) dla nawracania na obrządek łaciński, przyjęty był tak, że ledwie z życiem się wymknął. (Pertz. III, 61). Nie ustawał jednakże Otto w swej gorliwości. Założywszy w roku 970 metropolią w Magdeburgu, rozciągnął granice jej diecezii przez całą tak zwaną Wielkąpolskę, poddając biskupa poznańskiego, Jordana, władzy arcybiskupa magdeburskiego.

Zostawały jeszcze ziemie krakowskie, w które diecezja Jordana nie sięgała. Otto zaprosiwszy do Kwedlinburga Męska wraz z Bolesławem czeskim, bratem Dąbrówki, założył w porozumieniu z Janem XlII-tym, papieżem, biskupstwo w Pradze, i mianując Ditmara biskupem praskim, rozciągnął jego diecezją przez drugą część Polski, a mianowicie, po źródła Bugu i Styru na wschód, a na południe po Dunaj. Jak poddanie Jordana arcybiskupowi magdeburskiemu działo się zapewne nie bez wiedzy przyzwolenia Męska i tak też i zakreślenie granic nowo założonego praskiego biskupstwa, przez ziemie Polski, stało się za jego przyzwoleniem; zadowolony był Otto na zjeździe owym z Męska, i powiada Tietmar, iż tenże hojnie od cesarza obdarzony do dom powrócił (Pertz, III. 770). Dany wówczas przywilej praskiemu biskupowi, odnowiono w roku 1085 za Wratysława, i z tego powodu przytoczył go Kozma w swojej kronice: w nim mamy dowód widoczny, jak daleko sięgały posiadłości Męska w tvch tu stronach roku 973 7). O tym mianowaniu Ditmara biskupem praskim donosząc rocznikarz polski, wie to dobrze, że w sprawie tej miała czynny udział Dąbrówka.

Mówi on: „Ecclesia Pragensis primo coepit habere episcopum, ex ammonitione Dobrovcae." (Annal. Traskae ms. ad ann. 974. Cod. Puław. p. 327. Cod. Varsov. p. 74J, a Długosz rozpisuje się szeroko pod tymże rokiem o gorliwości Dąbrówki, z jaką brata swego, Bolesława, częstymi poselstwami i listami do kroku tego nakłaniała (Hist. II, 101 i 102). Wtedy to więc posłała ona i włosy siedmioletniego synka swojego do Rzymu. Kraj, w którym Bolesław panował, nazywa autor nagrobku głównie królestwem Słowian „regnum Slavorum" i w tym zgodny jest ze współczesnymi, mianowicie z Piotrem Damianim (Vita s. Romuald, c. 26), z Wipponem (ap. Pistor III, 470 i 477), tudzież z rocznikarzem kwedlinburskim (Pertz III, 77) i z Adelboldem (Vita Henrici ap. Leibin I, 433), którzy naszego Bolesława królem, lub dukiern Słowian nazywają. Wszakże dokłada też i imię Polaków, tak samo jak je i u Wippona w powołanym wyżej miejscu znachodzim dołożone. Wtrącone między oba te imiona nazwisko Gotów, znaczy właściwie Getów starożytnych, którzy byli zupełnie innym narodem od nowożytnych Gotów, ale w późniejszych po Chrystusie wiekach, za przykładem pisarzów kościelnych: Hieronima, Orozyusza i Jordanesa dawano zwykle nazwisko Gotów i tamtym.

Mamy tu lekką wskazówkę, że wyobrażenie o tożsamości Getów ze Słowianami, w kronikach polskich obszernie rozwinięte, sięga u nas nierównie wyższych czasów, niż czasy Wincentego i Galla. Na koniec znaczenie wyrazów: „propter luctamen" na „zapasy" objaśnił należycie Szulc, wskazując na odpowiednie miejsce w Helmoldzie. (Chroń. Slav. I. Ib). „Eodem tempore Boleslaus Christianissimus rex, confoederatus cum Ottone III, omnem Slaviam, que est ultra Oderam, tributis subjecit" Tę sarnę wiadomość podał też Adama Bremeńskiego scholiasta, jego swpółczesny (Perlz VI. 318). Te i tym podobne skazówki, chociaż nie są tego rodzaju, żeby nad wszelką wątpliwość podniosły autentyczność nagrobku, czynią ją jednak w wysokim stopniu prawdopodobną. Zdaje się więc, że Męsko II, który rok cały żałobie po ojcu i uczynkom pobożnym poświęcił 8), a zwłoki jego z królewskim przepychem składał w grobowcu 9), nie zaniedbał postawić oraz i pomnik jego pamiątce. Jakiego kształtu był ten pomnik, tego nie wiemy: wszakże można być niemal pewnym, że bardzo znacznie różnić się musiał od tego, jaki nam rycina Raczyńskiego przedstawia.

O rzeźbiarza znakomitszego trudno było podówczas w całej Europie, wszakże materiał mógł być najprzedniejszy, skoro nań dostatków królewskich nie żałowano. Była to więc prawdopodobnie wielka marmurowa płyta, którą im mniej umiano ustroić rzeźbą, tym obszerniej się na niej z napisem rozwiedziono. Oprócz wierszów mógł znajdować się na pierwotnym nagrobku i rok, w którym król ten rodził się, i w którym życia dokonał, albo przynajmniej jedno z tych dwojga: na to bowiem wskazywać się zdają słowa Streczaki: „vixit autem Boleslaus sexaginta annis ut ponitur in epitaphìo" Nie przywiązujemy nader wielkiej ścisłości do tych słów jego, zwłaszcza mając wątpliwość, azali wyraz ponitur dobrze czytamy. Godzi się jednak zrobić tu uwagę, że gdy rok 965 przyjęty jest powszechnie za rok zaślubin Dobrówki, a rocznik benedyktyński, według rękopisu Łubieńskiego, rok 966 za rok urodzenia Chrobrego podaje, śmierć zaś tego króla według zapiski w kalendarzu wawelskim dnia 3 kwietnia, a według Kozmy dnia 17 czerwca roku 1025 przypadła: więc obliczenie powyższe, iż Chrobry żył lat 60, nie jest z tymi datami niezgodne; i sam nawet Długosz zdaje się iść za tym obliczeniem, gdy powiada: „annis prope sexaginta, in assiduis oceupationibus et curis, tempus Boleslaus Poloniae rex consumavit" (Hist. II. 172); chociaż w innym znowu miejscu (II. 177, 178) wiek jego tylko na 58 lat oblicza.

W przenoszeniu napisu pierwotnego, na pomnik późniejszy, przekręcono, jak to już uważaliśmy, niektóre wyrazy, a inne całkiem wypuszczono; bo pierwotny napis był już bardzo wytarty. Łatwo więc stać się mogło, że nie dopatrzono i roku czy to urodzin, czy śmierci, który jako nie należący do osnowy wiersza, gdzieś na krańcu był umieszczony. Ze pomnik ów pierwotny z samej płyty marmurowej składał się, za tym domysłem przemawiają słowa Długoszowe, który w przedmowie do Żywotów biskupów poznańskich nadmienia, że Kazimierz Wielki niskie i prawie z ziemią równe grobowce królów w katedrze poznańskiej podwyższał dużymi kamieniami i zdobił 10). Tego rodzaju niski i prostym tylko napisem okryty pomnik łatwo mógł ujść uwadze Czechów łupieżących roku 1039 w Poznaniu, którzy chociaż zabrane z Polski zdobycze obszernie opisują, nie wiedzą jednak nic o grobowcach królów w katedrze poznańskiej.

Z bliskich Kazimierzowi czasów, mamy świadectwo Merkiela, że napis w marmurze był wyrzeźbiony. Za Kazimierza mógł i sam nagrobek ten otrzymać kamienne podwyższenie i ozdobę; aby jednakże całkiem był dopiero przez tego króla postawiony, przeciw temu mówi to, że w takim razie Merkiel nie przywiązywałby takiej ważności do pomnika, który prawie w jego czasie powstał, a młodszy był od tego, co jego ojciec, poufnik Łokietka, dobrze mógł pamiętać. Najbardziej zaś mówi przeciw temu ta okoliczność, żż tradycje z czasów Kazimierza w dość licznych pomnikach przechowane, a nawet tradycje dawniejszych czasów sięgające, nie wiedzą nic zgoła o tych szczegółach historycznych, które wyczytujemy w nagrobku. Miano też pomnik ten w wielkim poszanowaniu, i w roku 1496, jak o tym Łukaszewicz z aktów miejscowych doniósł, postanowiła kapituła, iżby dzień i noc nad grobowcem Chrobrego lampa gorzała. W późniejszych uszkodzeniach i naprawach kościoła, o których na początku tego artykułu mówiliśmy, przerabiano też i nagrobek, strojąc go według wyobrażeń wieku swego w rzeźbę i napis dawny, i o ile go wyczytać umiano, powtarzano. Jedno z tych późniejszych przerobień przedstawia nam Raczyńskiego rycina, a że ona robiona była w czasach nierównie późniejszych, niż dotąd mniemano, to poznać można już stąd, że wyraz princeps w drugim zaraz wierszu, który jeszcze Łubieński i następcy jego dobrze czytali, był już tak zatarty, że go na rycinie zupełnie wypuszczono.

Tyle co do znaczenia historycznego tego nagrobku. Nasuwa się tu jeszcze uwaga, która może posłużyć do bliższego oznaczenia osoby jego autora: najdawniejszy dotąd znany odpis jego przechował się w kodeksie Benedyktyńskim, obok reguły świętego Benedykta. Lubił Benedyktynów Bolesław, powiada Długosz, i przenosił ich nad wszystkie inne zakony 11); mógł więc ów napis grobowy układany być przez jednego z ulubionych temu królowi zakonników i bogdaj czy ów dwuwiersz; „Chabri tu es dictus, sis in aevum benedictus", nie został natrącony aluzją do imienia Benedykta, patrona zakonu, tym bardziej, że autor w ostatnim dopiero wierszu życzy mu zbawienia (sit tibi salus), podczas kiedy już na początku między błogosławionymi go mieści.

1) Ob minus deeentem structuram. Józ. Łuk. Obr. ni. Pozn. II. 104.
2) Wyraz ten napisany jest w oryginale przez skrócenie i można go czytać: ponitur albo patet. Nie jestem wszakże pewny, czy inny jeszcze jaki wyraz nie byłby odpowiedniejszy temu skróceniu.
3) W oryginale jest wszędzie e zamiast ae, tudzież c zamiast t w wyrazie: divitias i t. d.
4) Lites et res gestae inter Polonos ordinemque Cruciferorum. Posnaniae 1855. 4.
5) Ab isto rege (Boleslao) fidei Christianae in Polonia coeplt exotcliuru. Dług. Hist. Pol. U 173. Cultum veri Dei inchoavlt Boleslaus. Ibid. Cf. etlam II 174. Tak samo mówi w żywotach arcybiskupów Gnieźnieńskich. „Primus Polonorum gentem ad jura Christianitatis reduxlt BoleslausChrobri. Rkp. Bibl. Ossol. Nr. 619. k. 31 v.
6) Ob. Wstęp kryt. str. 538.
7) Zgodnie też z wskazanymi w przywileju powołanym granicami, powiada Nestor pod rokiem 980: „Idzie Włodzimierz ku Polakom i zajmuje grody ich Przemyśl, Czerwień i inne grody, które są aż po dziś dzień pod Rusią." Dwa te tak ważne i zgodne z sobą świadectwa nie zostawiają żadnej wątpliwości, iż pierwotnie w tych tu ziemiach książęta polscy panowali.
8) Miecislaus exacto integro anno, in quo patrem suum cum omni. militici, veste mutata, lugebat. Dlug. Hist. E. 181. Ipsi dìvinitati regni tui primitias deveto pectore consecrasti. Epist. Mathildae ap. Deth, str. 4.
9) Corpus regium in ecclesiam Posnaniensem deductum, juxta magnificentiam regalem a Miecislao eonditum est, et funeris suis justissimus honos persolutus. Dług. Et, 178.
10) Casimirus sarcophagos regum humiles et solo aeuuatos petrosa mole superimposita erexit, deliteseentesque umbras, ne in perpetuam reciderei oblivionem, vindicatas illustrava. Rękop. bibliot. Oss. N-ro GÌ9, karta 131.
11) „Fratres ordinis S. Benedicti caeteris ordinibus specialibus praeiulit et omavit Boleslous." Hist. II. 112, 113.

August Bielowski - Nagrobek Bolesława Chrobrego rozpoznany przez Augusta Bielowskiego. 1857 r.


SARKOFAG GROBOWY BOLESŁAWA CHROBREGO

w KATEDRZE POZNAŃSKIEJ



W złotej kaplicy katedry poznańskiej stoi pod ścianą południową skromny sarkofag, mieszczący kości jednego z największych naszych monarchów Bolesława Chrobrego, zmarłego 1025 r. Sarkofag ten, ufundowany staraniem Edwarda hr. Raczyńskiego koło r. 1840, wykonany został podług projektu Franciszka Lanciego z Krakowa, przy czym zdobią go stojące we wnękach pod gotyckimi arkadami 5 postaci, Z tych 3 od strony lewej wykonał Oskar hr. Sosnowski, znany z 1-szej połowy XIX w. artysta - rzeźbiarz w Rzymie, 2 zaś od strony prawej, również w arkadach gotyckich pomieszczone, są znacznie starsze i najwidoczniej pochodzą z innego sarkofagu, przedtem zniszczonego, a sięgającego XIV wieku.

O tym właśnie starodawnym sarkofagu chcemy mówić. Nie dlatego, aby nie miał już dotąd literatury, nawet wcale bogatej za sobą, ale z powodu, że wszystkie dotychczasowe o nim wyobrażenia, jak się to będę starał udowodnić, były w różnych szczegółach mylne, oraz z powodu, że właśnie udało mi się odkryć jeszcze jeden fragment rzeźby, niewątpliwie doń należący.

Zgodne świadectwa różnych pisarzy świadczą o istnieniu już od XIV w. w katedrze poznańskiej wspaniałego sarkofagu Bolesława Chrobrego, który ustawiony był w pośrodku nawy głównej. Mówi o nim po raz pierwszy burmistrz poznański Merkel, gdy w 1422 r. staje jako świadek w sprawie przeciw Krzyżakom. Według niego, jest to grobowiec z kamienia marmurowego wykonany. W kilkadziesiąt lat później znany historyk Długosz, pisząc przedmowę do swoich życiorysów biskupów poznańskich i wspominając o zasługach króla Kazimierza Wielkiego, dodaje, że król ten powznosił w katedrze poznańskiej sarkofagi królów polskich, którzy dotychczas niskie i z ziemią zrównane tylko mieli nagrobki 1).

O tym samym grobowcu wspomina też w 1490 r. Stanisław Streczaka, Benedyktyn tyniecki, pisząc swoje Gęsta Romanorum 2), a z aktów kapituły poznańskiej dowiadujemy się, że dnia 7 lipca 1496 r. zapadła uchwała, aby przy grobowcu Bolesława Chrobrego paliła się odtąd lampa wieczna. Jak ten grobowiec wyglądał, o tym mówi opis katedry z czasów wizytacji biskupa Tolibowskiego z 1660 r., opis dość zresztą lapidarny, z którego dowiadujemy się tylko, że na sarkofagu znajdowała się leżąca i w kamieniu wykuta postać Chrobrego.

Szerzej nieco opisuje ten zabytek ks. St. Patelski, który zdejmował i notował nagrobki katedralne przed restauracją 1755 r. Według jego opisu jest to mauzoleum z białego kamienia czworobocznie zbudowane. Po bokach od strony północnej i południowej ma 12 kamiennych figur Apostołów, po bokach zaś węższych od wschodu ma scenę zwiastowania, a od zachodu koronacji N. P. Marii. Na wierzchu zaś grobowca leży figura króla Bolesława w zbroi i płaszczu monarszym, trzymającego w jednej ręce orła białego, w drugiej miecz i jabłko królewskie, a na głowie koronę również z białego kamienia 3).

To jest właściwie wszystko, co o wyglądzie tego zabytku wiemy z autentycznych, bo współczesnych źródeł. Zresztą żadnego więcej opisu, żadnego rysunku lub wyobrażenia nie posiadamy zupełnie. Grobowiec ten bowiem nie dotrwał do czasów, kiedy na zabytki dawnych wieków zwracano baczniejszą uwagę, i uległ zniszczeniu właśnie w chwili, gdy do tego rodzaju zabytków jak najmniejszą przywiązywano wagę. W parę już lat po opisie ks. Patelskiego, kazała sama kapituła rozebrać to mauzoleum i pisząc w 1766 r. do biskupa Czartoryskiego o tym fakcie, tłumaczy się, że zrobiła to z okazji restauracji katedry, a to z powodu "niekształtnej staroświecczyzny" pomnika, a więc dlatego, że według zdania ówczesnych restauratorów pomnik nie dostrajał się swym stylem do nowej szaty kościoła. Złomy i fragmenty kamienne potłuczonego grobowca walały się potem długie lata na cmentarzu kościelnym.

Zabytkiem tym zajęli się dopiero uczeni XIX w. tacy, jak Lelewel, Łukaszewicz, Hoffmann, Stronczyński 4), po części jeszcze Czacki, Raczyński, Bielawski, Kothe i Składny, ale badania ich i studia w tym przedmiocie nie dały jeszcze jasnego obrazu i przyczyniły się po części nawet do dużego zagmatwania sprawy. Stało się to dlatego, że zniszczony około 1760 r. sarkofag był tylko częścią składową wielkiego mauzoleum, które składało się z opisanego tu sarkofagu, z grobowca w podziemiach, z baldachimu nad sarkofagiem, ołtarza stojącego obok i epitafium, czyli tablicy napisowej.

Że nad sarkofagiem był baldachim, to jest tylko przypuszczenie, ale opiera się na analogii z pomnikami wawelskimi Łokietka i Kazimierza Wielkiego, na określeniu przez ks. Patelskiego całego grobowca jako mauzoleum, co w ścisłym tego słowa znaczeniu znaczy właśnie grobowiec pod nakryciem specjalnym, wreszcie na fakcie, że od r. 1496 zawieszono nad grobowcem lampę, a więc chyba nie od stropu katedry, lecz wewnątrz właśnie pod baldachimem.

O ołtarzu, należącym do tego mauzoleum, pisze wizytacja biskupa Tolibowskiego z 1660 r. Był to ołtarz, jak przypuszczam, N. Marii Panny, wystawiony równocześnie z pomnikiem przez Kazimierza Wielkiego na wzór krakowski, gdzie tenże król budując dla swego ojca mauzoleum w katedrze wawelskiej, ufundował równocześnie przy niem ołtarz św. Władysława w 1346 r. Przy takich ołtarzach miały się odprawiać nabożeństwa za duszę zmarłego króla. Ołtarz poznański stał w katedrze obok grobowca aż do połowy XVII w. i wtedy dopiero przeniesiony został do kaplicy królewskiej, Brzeznicką zwanej, koło wieży się znajdującej.

Jeżeli ołtarz stał po jednej stronie sarkofagu pod filarem kościoła, to z drugiej strony na przeciwległym filarze umieszczoną być musiała tablica z napisem bardzo starożytnym, czyli epitafium. O tym to napisie wspomina łącznie z grobowcem i burmistrz Jerzy Merkel w 1422 r. i Benedyktyn Streczaka z Tyńca, który go pierwszy w 1490 r, odpisuje. Mówią o nim później i Miechowita i Sarnicki w 1587 r. i Stanisław Łubieński, biskup płocki w 1642 r. i inni. Przepisują go w całości Łubieński (Series episcoporum ploc. Crac. 1642. 34), Starowolski w Monumenta Sarmatorum (Crac, 1655. 447), Tolibowski w czasie wizytacji biskupiej 1660 r., Hartknoch w książce Respublica Polonica (Frankfurt i Lipsk 1687. 39), Mikołaj Zalaszowski w dziele "Jus Regni Poloniae" (Poznań 1700. I. 607), wreszcie wspomniany już Patelski w swoim dziele. W nowszych czasach powtarzają go wszyscy badacze, a najwięcej krytyczny odpis wydał A, Bielowski w Monumenta Poloniae Historica (I. 319).

Z wymienionych tu autorów wielu pisze o tej tablicy bardzo niejasno i łączy napis z grobowcem tak, jakby ten napis nie na osobnej tablicy, lecz na samym grobowcu się znajdował. Kilku tylko pisze o tym wyraźniej. Tak Sarnicki (Annales Polonorum 1587. VI. 5) podaje, że "nad grobowcem epitaphium jest napisane, małe zaiste, ale z powodu powagi starożytności wielce przyjemne". Podając parę wierszy napisu zwraca uwagę, że "litery są stare, prawie zniszczone, tak jak i sam grobowiec, wszelakoż cokolwiek czytać się dają".

To samo mniej więcej powtarza i biskup Łubieński w 1642 r., mówiąc, że epitafium wisi nad grobowcem, ma litery bardzo starożytne i mocno już wytarte. Jeszcze dokładniej wyraża się Hartknoch, pisząc swoją historię w 1687 r. i mówiąc, że "w Poznaniu w kościele katedralnym widzieć się daje epitafium Bolesława I, niezmiernie starożytne mi i prawie już starożytnością zatartymi literami roku zaś 1664 na tablicy, na pobliskiej kolumnie zawieszonej wyrażone". To samo potwierdza i Zalaszewski w 1703 r.

Była to więc tablica, przypuszczam, że spiżowa, zawieszona na filarze kościelnym lub na kolumnie mauzoleum i zawierająca we dwóch rzędach dokoła wypisany drobno znany wiersz:

Hic jacet in tumba
Princeps generosa columba
Chabri . . . . .etc.
 
Napis ten z 28 wierszy leonińskich złożony jest, jak to wszyscy badacze stwierdzają, daleko starszy, aniżeli sarkofag, ale przecież późniejszy, aniżeli czasy Chrobrego i jego bezpośrednich następców. Analiza napisu, którą tyle razy już przeprowadzano, wskazuje na wiek XIII i dlatego najbliższe prawdy będzie przypuszczenie, że to biskup poznański Bogufał II (1242-53) będzie jego autorem. Jest to ten sam biskup, który pisał kronikę polską i zrobił w niej Bolesława królem Słowian, Gotów i Polaków, oraz pierwszy nazwał go Chrobrym, ten sam, który przebudował od nowa cały chór w katedrze poznańskiej, a tym samym musiał naruszyć wejście do grobów królewskich i może jeszcze dawniejszą jakąś płytę, oznaczającą to miejsce. W tym samym więc celu kazał sporządzić nową płytę, dorobił do niej cały napis i umieścił w środku kościoła ponad grobami królewskimi, ale na posadzce. Nic dziwnego, że po 4 wiekach napis był mocno już wytarty i również dziwić się nie można, że majuskuła gotycka, którą musiał być pisany, była już w XVII w. trudna do odczytania

Ostatnią wreszcie częścią składową tego mauzoleum był sam grobowiec, gdzie złożone były prochy królewskie. Był to sklep podziemny pod posadzką kościoła, do którego wejście było właśnie w środku nawy głównej, pod, albo w pobliżu sarkofagu. Był to grobowiec rodziny Piastowskiej przynajmniej od Mieszka I począwszy. Długosz podaje, że oprócz Bolesława I spoczywały tam zwłoki i Mieszka II (1034) i Kazimierza Odnowiciela (f1058). Wchód do tego grobowca oznaczała pierwotnie może skromna płyta kamienna, potem od połowy XIII w. epitafium spiżowe z napisem wyżej omówionym, położone tam przez Bogufała II i leżące aż do czasu, kiedy Kazimierz W. zbudował na tym miejscu sarkofag, a epitafium na boczny filar kazał usunąć. Wejście jednak do grobowca pozostało i nadal umożliwione i kapituła miała doń przystęp. Gdy w 1744 r., jak czytamy w aktach kapitulnych, przekonano się o zniszczeniu starych trumien, postanowiono dla kości Bolesławowskich sprawić nową trumnę i dokonano tego przeniesienia uroczyście w dniu 7 lipca, odprawiając solenne egzekwie w obecności całego kleru tak świeckiego, jak zakonnego z Poznania 5).

W kilkadziesiąt lat później straszny cios dotknął katedrę. Pożar w 1772 r. zniszczył cały dach, organy, ołtarze etc. i zostawił gołe mury i zapadłą w dół posadzkę. Wtedy to, jak pisze Czacki, wyjęto z zapadłego grobu kości Bolesława i drugiego jeszcze mężczyzny 6). Nie było już żadnych przy tym kawałków jedwabiu złotem przetykanego. Odtąd kości królewskie, naturalnie pomieszane już z kośćmi innych Piastów, przechowywano w kapitularzu i co gorsza rozdarowywano. Część głowy dostał Czacki do zbiorów Poryckich, część ręki otrzymał biskup krakowski. Dopiero w 1815 r. sprawiono drewnianą urnę na kości królewskie, na czarno pomalowaną, z insygniami monarszymi. W 1840 r. włożono je do sarkofagu, jaki świeżo ufundowany przez E. hr. Raczyńskiego, stanął w złotej kaplicy i tam też do tej pory spoczywają. 

Interesującą jest historia nowego sarkofagu. Kapituła polecając przy restauracji katedry w latach 1758-60 rozebrać i zniszczyć gotycki sarkofag Chrobrego, czuła, że winna nowy sprawić na to miejsce i już w 1766 r. pisze w tej sprawie do ówczesnego biskupa. Jednakże wówczas jeszcze żadnego sarkofagu nie sprawiono, gdyż w 1782 r. podczas nowej restauracji katedry poleciła kapituła znowu prefektowi fabryki kościelnej, aby wystarał się o rzeźbiarza, który by w jak najkrótszym czasie wykonał w kamieniu nowy sarkofag Bolesława Chrobrego, aby można było ustawić go na miejscu jego grobowca. Pomnik ten chciała mieć kapituła bardzo ozdobny, a zarazem żądała od rzeźbiarza, by zajął się rekonstrukcją i naprawą innych pomników i grobowców w katedrze. I tym razem jednak do wystawienia sarkofagu nie doszło. Wskutek zawalenia się wieży w 1790 powstały nowe wydatki i nowe potrzeby, od sarkofagu pilniejsze 7).

Dopiero w 1816 r., za czasów biskupa Gorzeńskiego, czytamy w aktach kapitulnych o zamiarze odbudowania grobowca Bolesławowskiego i o uchwale kapituły, by na ten cel odkładać dziesiąty grosz swoich dochodów. Niezwykle gorliwie do tej myśli zabrał się ks. Teofil Wolicki, najprzód administrator 1825 r., potem 1828 r, arcybiskup gnieźnieńsko - poznański, który swoją publiczną odezwą i prośbą o składki poruszył całą opinję. Planem jego, jak wiadomo, było wystawić olbrzymie posągi Mieszka I i Bolesława Chrobrego, przez Raucha modelowane, na placu przed katedrą, a pod nimi urządzić kapliczkę i w niej umieścić kości królewskie. Jednakże po jego śmierci plan został zmieniony o tyle, że za uzbierane fundusze zbudowano tylko skromny dzisiejszy sarkofag oraz urządzono osobną na ten cel kaplicę, posągami zaś Rauchowskimi zajął się niezapomniany Edward hr. Raczyński i w tej kaplicy złotej ustawił 8).

Z czasów tych bardzo żywych zabiegów biskupów Gorzeńskiego i Wolickiego pochodzi kilka projektów sarkofagu Chrobrego, które są niczym innym, jak tylko fantazjami na ten temat. Że projekty takie powstawały, nic to dziwnego, wszak już od 1816 r. przygotowywano publiczną odezwę i zbierano składki na budowę. Niepojętym natomiast jest, jak można było później w tych projektach widzieć starodawne, ba, nawet z XVI aż wieku pochodzące wyobrażenia oryginalnego gotyckiego sarkofagu, i jak mogli jeszcze w XX w. znaleźć się uczeni, którzy temu uwierzyli.

Projektów takich znam 4, z nich jeden z widokiem całego sarkofagu publikowany jest przez Raczyńskiego, a potem Stronczyńskiego, drugi, z wyobrażeniem płyty wierzchniej tylko, reprodukowany u Stronczyńskiego 9), trzeci zaś i czwarty nieznane jeszcze zupełnie w literaturze. Z tych jeden, z wyobrażeniem sarkofagu w profilu, znajduje się w zakrystii kościoła katedralnego w Poznaniu i ten reprodukuję na tablicy, drugi zaś przedstawiający sarkofag cały w niszy i w pewnego rodzaju ozdobnej wieży, jest w zbiorach arch. K. Rucińskiego tamże. Wizerunki, reprodukowane dawniej przez Stronczyńskiego, były w posiadaniu arcyb. L. Przyłuskiego, potem K. Stronczyńskiego w Piotrkowie, gdzieby się jednak teraz znajdowały, nie wiadomo.
 
Oba znane mi rysunki, wykonane są tuszem i akwarelą, a jeden z nich, ten z zakrystii katedralnej, nosi najwyraźniejszy podpis artysty "M. Stachowicz delineavit 27 Martii 1822 in Cracovia". Tak samo wykonaną jest akwarela ze zbiorów arch. Rucińskiego. Projekt grobowca, jaki znali Stronczyński i Raczyński, miał być akwafortą, o czwartym zaś projekcie samej płyty grobowej nie możemy nic powiedzieć, ale też na akwafortę wygląda.Przy bliższym porównaniu wszystkich 4 rysunków pokazuje się, że wszystkie przedstawiają jeden i ten sam projekt Stachowicza, ale z rozmaitego punktu widzenia, raz płytę wierzchnią z figurą króla, raz sarkofag cały w profilu, potem nachylony, wreszcie w obramieniu architektonicznym. Rysunek i koloryt jest typowy dla Stachowicza i często spotykany w jego dziełach. Szereg podobnych projektów czysto nawet architektonicznych zawierają jego teki w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie. Wiemy również, że Stachowicz był rytownikiem i wykonał nie duży szereg akwafort, dziś już niezmiernie rzadkich. Nie wiemy, czy te rysunki Stachowicza zamówione były u niego wprost z Poznania w 1822 r., czy nie, ale to można przypuszczać, że stoją w związku z ówczesnymi pracami tego artysty, mianowicie z jego monumentalnym wydawnictwem Pomników Królów Polskich, które właśnie w 1822 r. poczęło w Warszawie w akwatintach Dietricha wychodzić l0). Były tam przede wszystkim pomieszczone trumny i grobowce królewskie na Wawelu, ale najwidoczniej planował artysta uzupełnić publikację wizerunkami pomników innych królów, o jakich mógł zasięgnąć wiadomości i skomponował jako pierwszy sarkofag Chrobrego.

Rysunki Stachowicza dostały się może zaraz po jego śmierci (1825) do Wielkopolski 11) i rozproszyły się po tutejszych zbiorach. Akwaforta z wizerunkiem całego sarkofagu dostała się w ręce ks. arcyb. Przyłuskiego, ale niesygnowana, zatraciła prędko ślady swego pochodzenia i zaczęła uchodzić za dawny i bardzo nawet stary wizerunek zniszczonego w XVIII w, sarkofagu, Kielisiński, a za nim Lelewel i Łukaszewicz uważali go nawet za zabytek XVI w. 12) , to samo Raczyński, gdy go w swoich Wspomnieniach Wielkopolski przerysował. Dużo trudu zadał sobie senator Stronczyński, wykazując, że rysunek ten nie może pochodzić z tak odległej epoki, mimo to jednak wierzy mu jeszcze i konserwator Kothe i prof. Składny 13), tą sprawą się zajmujący.

Powodem, dla którego fantazyjny rysunek Stachowicza z 1822 r. wprowadził w błąd cały świat uczonych XIX w., jest ta okoliczność, że skomponowany on został na podstawie opisu ks. Patelskiego z 1755 r. i że w niem starał się artysta zrekonstruować dawny gotycki sarkofag Chrobrego, Starał się, ale nie uniknął sprzeczności, Patelski nie mówi bowiem ani słowa o lwie i poduszce na wierzchu, o sześciu filarach po bokach i kulach narożniku góry. Te rzeczy są czystym już pomysłem Stachowicza. Dalej według Patelskiego król ma mieć w jednej ręce orla, w drugiej miecz i jabłko, u Stachowicza zaś ma w jednej tarczę i miecz, a w drugiej jabłko świata.

Jest rzeczą zresztą jasną, że tak nie mógł wyglądać starodawny, z XIV wieku pochodzący sarkofag. Na swoim projekcie wprowadził bowiem Stachowicz obok arkad gotyckich, XVIII-wieczne filary i rokokowe figurki św. Apostołów, obok średniowiecznego lwa, zbroję XV wieku i koronę z czasów Zygmunta III. Projekt ten mógł być tylko produktem ówczesnej romantycznej i neogotyckiej epoki, której reprezentantem był i znajomy Stachowicza architekt Lanci, twórca złotej kaplicy w katedrze poznańskiej. W jednym tylko szczególe i to przypadkowo projekt Stachowicza był zgodny z dawniejszą rzeczywistością, a to w arkadach gotyckich na bocznych ścianach sarkofagu. Stachowicz, wzorując się tu na grobowcu Łokietka, utrafił w odpowiednią formę, gdyż znalezione później fragmenty potwierdziły to w zupełności.

Fragmenty i kamienie z rozebranego i zniszczonego w połowie XVIII w. oryginalnego grobowca walały się tymczasem na dziedzińcu katedralnym. Są ślady, że niektóre fragmenty jeszcze za biskupa Raczyńskiego (1807) zużyto jako materiał przy budowie mostu na Cybinie. W 1790 r. dużo gruzów katedralnych wywieziono na drogę, prowadzącą do Zawady. Istnieje nawet uchwała kapituły z dnia 21-go sierpnia 1797 r., która przychyla się do wniosku biskupa Raczyńskiego i darowuje mu potłuczone marmury z pomników katedralnych na użytek do muru, który wznoszono wokół pałacu biskupiego, W 1801 r. zasypano gruzami starą zrujnowaną studnię na placu katedralnym. Wreszcie w 1813 r. sprzedano jakiejś fabryce te złomki pomników, których w całości zestawić już nie można było 14).

Wobec powyższego dziwić się tylko należy, że Edward hr. Raczyński, wielki mecenas sztuki i miłośnik pamiątek ojczystych, gdy w 1836 r. przystępował do roboty nowego, dziś stojącego sarkofagu, znalazł jeszcze w gruzach koło katedry kilka fragmentów ze starego grobowca i te wprawić kazał do nowego. Po 80 blisko łatach mogło i to podziać się bez śladu. To co znaleziono i wprawiono wówczas w nowy sarkofag, a co dziś dokładnie rozpoznać można, jest:

a) figura Chrystusa,
b) figura apostoła św. Pawła,
c) d) i e) trzy fragmenty górnych części arkad z gotyckimi łukami.

Przypatrzmy się im bliżej

Stosunkowo największy fragment, to figura Chrystusa siedzącego na ławce i ubranego w długą szatę
z berłem w 1. ręku i koroną na głowie. Głowa jest zwrócona profilem w lewo i ma dokoła aureolę z krzyżem. Prawa ręka wyciągnięta jest naprzód i na fragmencie niedokończona. Fragment oryginalny kończy się tuż nad głową Chrystusa i nie dochodzi do końca arkady. Wysokość jego wynosi 69 cm., szerokość 32 cm.

Części zakreskowane pochodzą z dawniejszego sarkofagu, części białe są nowsze.

Drugi, większy fragment, to figura Świętego. Wyobraża apostoła stojącego wprost, z głową nieco na lewo przechyloną, boso, W długiej szacie i z księgą w ręku i na piersiach. Przypuszczam, że to św. Paweł, 1 ten fragment nie wypełnia całego pola arkady, lecz tuż przy głowie z 3 stron jest świeżo uzupełniony. Wysokość jego wynosi 66 cm., szerokość 28 cm. Jest zatem podobnie, jak i cała arkada, węższy, niż poprzedni.

Trzy fragmenty gotyckich arkad wprawiono ponad opisanymi figurami w ten sposób, że dwie stanowiące całość umieszczono ponad Chrystusem, a jedną po prawej stronie nad apostołem. Ponieważ skład ich jest przypadkowy, przeto i nieregularność żeber arkadowych jest nieco widoczna. Jestem w tym szczęśliwym położeniu, że udało mi się odkryć dalszy fragment, mianowicie trzecią
figurę pierwotnego pomnika. Jest to rzeźba kamienna wysoka na 65 cm., a szeroka na 32 cm., która wyobraża N. P. Marię siedzącą na ławie w powłóczystej sukni w koronie na głowie i z jabłkiem świata w ręku. Figura pochylona jest nieco na prawo, jej głowa spoczywa na aureoli, a ponadto przy koronie znajduje się szczegół, którego na razie wytłumaczyć nie było można z powodu zniszczenia i wykruszenia kamienia.

Zabytek ten znajduje się obecnie w Muzeum WielkopoIskim w Poznaniu i był tu już za czasów
niemieckich. Mimo to nie posiada żadnego numeru, ani sygnatury lub znaku, po którym można by zbadać lub wyszukać w aktach jego pochodzenie i drogi, którymi dostał się do Muzeum, Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że pochodzi z połowy XIV wieku, ale na jego niesłychanie ważną rolę i znaczenie nikt dotąd jeszcze nie zwrócił uwagi, mimo, że od lat kilku już jest wystawiony.

Nie ulega wątpliwości, że jest to trzecia figura dotychczas nieznana, z pierwotnego sarkofagu Chrobrego i również jest rzeczą jasną, że razem z figurą Chrystusa należy ją połączyć w grupę, przedstawiającą Ukoronowanie N. P, Marii, Obie postacie są tak samo krótkie i obie siedzą na ławie czy tronie tak samo nachylonym i w tej samej wysokości. Mają podobne korony, podobne aureole i podobnie sfałdowane szaty. Przede wszystkim ich wymiary (69 i 65 cm,) odpowiadają najzupełniej sobie, a dodajmy, oba fragmenty są tymsamym jeszcze pobielone wapnem. Jest też rzeczą oczywistą, że Chrystus wyciąga rękę, aby Matce włożyć koronę na głowę i że szczegół przy Jej koronie, to właśnie koniec Jego ręki.

Wobec tego obie tę figury, Chrystus i Mar ja, nie należą do frontowego boku sarkofagu, lecz są częścią składową węższej jego strony. Według ks. Patelskiego, gdy sarkofag stał na środku kościoła, scena koronacji znajdowała się u nóg, czyli po stronie zachodniej, podczas gdy od strony głowy była na sarkofagu scena zwiastowania. Jak wobec tego wyglądały nad tą grupą arkady i łuki, tego nie wiemy, w każdym razie nie tak, jak obecnie nad figurą Chrystusa. W ten sposób odnalazła się trzecia z rzędu figura ze zniszczonego przed 165 laty grobowca Bolesława Chrobrego. Fragment kamienny, zniszczony już mocno, niemniej jednak niesłychanie cenny i jako zabytek z czasów Kazimierza Wielkiego i jako cząstka grobowca naszego wielkiego monarchy. Wobec tego nie należy też tracić nadziei, że przecież z biegiem czasu fragmentów takich znajdzie się jeszcze więcej.

Projekt sarkofagu Bolesława Chrobrego, rysowany przez M. Stachowicza w 1822 r.
Fragmenty dawniejszego grobowca umieszczone w dzisiejszym sarkofagu
Bolesława Chrobrego.
Świeżo odkryty fragment grobowca Bolesława Chrobrego
z XIV w.
1) Długosz, Opera I. 480.
2) Monumenta Pol. Hist. I. 319.
3) Patelski: Memoriale Epitaphiorum Posn. 1762, D. 3.
4) Lelewel: Grobowy napis Boi. W., Poznań 1856. - Łu-kaszewicz: Obraz hisL -stat Poznania II. 104. - Tenże: Krótki opis kościołów I. 15. - Hoffmann: O najdaw. grobowcach Kr. P.. Poznań 1872. - Stronczyński: Dawny grobowiec B. Chr., Bibl. Warsz. 1887. III. 165.
5) Stronczyński w Bibl. Warsz. 1887. III. 170.
6) Naruszewicz: Historia nar. pol. Wyd. Most. nota 223 i 224.
7) Katedra Poznańska. Poznań 1886. 34.
8) Raczyński: Wspomnienia Wielkop. , Poznań 1843, 199.
9) Raczyński: Tablice do Wspomnień Wielkop. 1843, tabl. 34 - oraz Stronczyński: w Bibljotece Warsz. 1887. III. 164 i 165.
10) J. Dobrzycki: Michał Stachowicz. Kraków 1925. 10.
11) Nie należy zapominać, że właśnie w 1825 r, zrobiono w Płocku sarkofag dla szczątków Wład. Hermana i Bolesława Krzywoustego według rys. Vogla.
12) Lelewel: Grobowy napis Boi. Chr. Poznań 1856. - Łukaszewicz: Obraz histor. Poznania II. 104. - Tenże: Opis kościołów I. 15.
13) Kothe: Kunstdenkmaler Posens. Berlin 1896. 29 i Składny: Zeitschrift d. Histor. Gesell. IV. 438.
14) Katedra Poznańska. Poznań 1888, 26.

poznań, 13 września 1925 r.

Marian Gumowski - Muzeum Wielkopolskie w Poznaniu. 1924 Rocznik 
 

Bolesław Chrobry w katedrze poznańskiej

 
 
Najpiękniejsza z kaplic katedry poznańskiej, to kaplica królewska. przez ogół ,,złotą" nazwana. Do tej to kaplicy spieszy każdy, ktokolwiek zwiedza pamiątki wiekowej, poznańskiej katedry. Mimo lśniącego złota panuje w kaplicy dziwny półmrok, skłaniający zwiedzającego do tym większego skupienia się, do głowy zaś mimo woli napływają dziwne myśli z przeszłości, teraźniejszości i  przyszłości. Toż to kaplica nie tylko chrześcijańska, katolicka, lecz naprawdę na wskroś narodowa, polska. Ze stropów spoglądają święci patroni i patronki naszego kraju, naszej ojczyzny, św.św. Jadwiga, Józefat Kuncewicz. Stanisław bisk., Romuald, Jelenta, Wojciech, Jan Kanty, Kaźmierz, Jacek i tylu, tylu innych.  
 
Matka świętych - Polska !
Po obu stronach kaplicy znajdują się dwa obrazy historyczne, po prawej - nad pomnikiem Mieczysława i Bolesława - pędzla Suchodolskiego przedstawiający burzeni bałwanów, po lewej zaś  malowany w Rzymie przez Edwarta Brzozowskiego, wyobrażający Bolesława i Otona III. (ces. niem.) u grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Poza ołtarzem wielkim, z pięknym obrazem mozaikowym Matki Boskiej, skupia na sobie uwagę zwiedzającego pomnik dwóch naszych pierwszych królów Mieczysława i Bolesława. Pierwszy to. jak wiadomo, ten, który wprowadził w Polsce chrześcijaństwo, drugi zaś, to wielki twórca państwowości polskiej przed właśnie okrągło 900 laty. 
 
Piękny, okazały ten pomnik, fundacji hr. Edw. Raczyńskiego, dzieło Niemca Raucha z Berlina, ustawiono w kaplicy w roku 1841 - kosztem przeszło 40 tysięcy talarów. Trzeba przyznać, że dzieło, aczkolwiek wyszło z rąk Niemca, wykonane zostało z całym pietyzmem i artyzmem. Szczególnie Bolesław - któremu pokolenia nadały przydomek Chrobry - w całej pełni jako taki się przedstawia. Mężczyzna barczysty i silny, z którego twarzy bije potęga chrobrej odwagi i męstwa, a niemniej słowiańskiej dobroci, słodyczy. Oparty na potężnym mieczu, jak gdyby myślą sięgał w przyszłość, czy państwo mocą miecza tego wykute i ustalone przeciwko zachłanności zaborczych wrogów ostać się potrafi. Patrząc w twarz Chrobrego, te same myśli dzisiaj tłoczyć się muszą każdemu do duszy, przypominając równocześnie, że tylko siłą miecza z jednej a zgodą plemienia z drugiej, według testamentu Bolesławowego z przed 9 wieków, zadaniu temu jako naród i państwo sprostać będziemy mogli.
 
W tej samej kaplicy spoczywają również prochy dwóch tych naszych królów, mianowicie w sarkofagu po przeciwnej stronie pomnika. O to, czy wogóle dwaj ci królowie w katedrze poznańskiej spoczywają, dużo już było sporów wśród historyków a wszakże stwierdzają to dobitnie i jasno dokumenty w archiwach. Stwierdzają to biskup Bogufał II (um. r. 1253), który pisze o Bolesławie Chrobrym, że został w katedrze poznańskiej w samym środku kościoła pochowany. Długosz zaś - o królu Mieczysławie Gnuśnym. (um. 1034) stwierdza, że ,,prałaci i szlachta wyprawiwszy mu ze czcią nabożną pogrzeb, ciało jego w grobie ojcowskim złożyli." Dokumentów takich jest mnogo, a w roku np. 1496 uchwala kapituła poznańska. "aby się przy grobie Bolesława Chrobrego lampa (wieczna) paliła." W końcu wieku 18. pożar straszny zniszczył katedrę poznańską, lecz szczątki królów w podziemiach uratować zdołano, skąd po różnych przejściach, przeniesiono je do odnowionej w roku 1836 obecnej kaplicy złotej. 
 
Tak więc przetrwały święte te prochy dziewięć wieków dobrej i złej doli narodu i w dalszym ciągu czuwać będą nad bezpieczeństwem granic państwa, bacząc bystrym wzrokiem na rubieże wschodu, jak szczególnie zachodu. My zaś, pokolenie obecnie żyjące, mając przed sobą tyle doświadczeń przebytych, wpójmy sobie w umysły to, czym kierował się przed dziewięciu wiekami nasz wielki Chrobry, że tylko miecz dobry i zgoda narodu bezpieczeństwo, byt i rozwój szczęśliwy zapewnić nam mogą.  
 
Rodzina Kaszubska, nr.42,1925


NAPIS NA DAWNYM GROBOWCU BOLESŁAWA CHROBREGO


Hic iacet in tumba princeps, generosa columba...


Spoczął tu w grobu głębi
król zacny, duszy gołębiej...
W wielkiej, wodzu, żyj sławie,
niezwalczon Bolesławie!

Z ojca pogana spłodzon,
lecz z matki wierzącej zrodzon,
świętą obmyty strugą,
tyś zawżdy Pana był sługą!

Siedem lat gdyś zaczynał,
włosy-ś dla Rzymu obcinał.
Jako zapaśnik Chrystusów,
posiadłeś bez zdradnych zakusów
wielkie królestwo słowiańskie,
gockie albo polańskie,
wojen wiele staczałeś,
sąsiadów zwyciężałeś.

Za twe czyny wsławione
dał Otto tobie koronę,
cesarz - ze sławą promienną -
zdjął z ciebie książęce lenno;
tyś go w zamian obdarzył
darami, o jakich nie marzył,
tern, co w myśl przyszło tobie,
boś skarby miał w wielkim zasobie.
 
Chabry 1) jest twoje miano!
Miej wiecznie glorię świetlaną!
Po swym życiu steranem
miejże zbawienie. Amen!
                                                                                                  
1) Tak pierwotnie brzmiał przydomek Chrobrego.

tłum. Józef Birkenmajer

Przegląd Klasyczny. 1935 R.1 nr 2