Chrzest Lotniczy
Uroczystość Chrztu Lotniczego w Fabr. Samolot w Ławicy. Moment rozbicia butelki szampana o piastę śmigła. Aktu dokonuje Szef Dep. IV. Żegl. Pow, gen. Zagórski. |
Nasze chrzciny
Związek Lotników Polskich odwrócił nową kartę w swej historii zamykając nią okres marzeń, organizacji i walk o fabrykę lotniczą polską i otwierając nową kartę czynu. Na jej wstępie widnieje zapisana krótka notatka kronikarska. ,,W niedzielę dn. 22. lutego odbył się Chrzest Lotniczy Pierwszego Płatowca zbudowanego w fabryce „Samolot" założonej przez Związek Lotników Polskich. Na ludzi zdała od lotnictwa stojących notatka ta specjalnego wrażenia nie wywarła i nie wywrze, lecz jak doniosłą jest ona, czuje każdy, kto Polskie Lotnictwo kocha.
Garstka ludzi, przy poparciu moralnym ogółu, nie zważając, że poparcie moralne nie jest wszystkim, stwarza fabrykę samolotów. W garstkę tą wchodzą polscy lotnicy, inżynierowie fachowcy oraz Dyrekcja jednego z banków poznańskich. Ludzie ci biorą się do dzieła, w chwili może najbardziej nieodpowiedniej, w chwili gdy kraj cały tonie w powodzi dewaluującej się marki, widząc, że już czas najwyższy, i że wkrótce może być już za późno. Każdy uprzytomni sobie z łatwością, że przedsięwzięcie tego zakroju wprowadzić w czyn w okresie dewaluacji i stabilizacji nie było łatwym i że cudem prawie fabryka tych rozmiarów mogła się ostać. A „Samolot" nie tylko się ostał, ale i stanął na poziomie poważnych zakładów Francji. Przed ludźmi tymi musimy skłonić głowę.
Horyzont „Samolotu" był pochmurnym. Opinia publiczna, która nie mogła naocznie stwierdzić postępów w fabryce, uśmiechała się ironicznie na zapowiedź prędkiego wypuszczenia pierwszej serii. A jednak i na tym horyzoncie ustąpiły chmury i dzień 22 lutego przyniósł dla „Samolotu" nie tylko zupełne zadowolenie, ale i uroczystość o charakterze — prawie ogólno polskim. Na zaproszenie Dyrekcji i Rady Nadzorczej fabryki stawiły się tłumy gości zaproszonych i cała brać lotnicza wraz z sympatykami na lotnisku w Ławicy, na terenie fabrycznym.
Przed wielkim hangarem wytwórni stał ustawiony „chrześniak" pierwszy samolot, który za chwilę miał odczuć na sobie akt Chrztu Lotniczego. Wśród gości należy wymienić na pierwszym miejscu p. szefa Departamentu IV Lotnictwa gen. Zagórskiego, potrafi (dobrze traktowana) zżyć się z pilotem i cudów z nim dokazać, lub czasem, o ile pilot traktuje ją jak bezduszną maszynę, sprzeciwić się wszelkim regułom aerodynamiki i pogrzebać los swój wspólnie z losem mechanicznego pilota. P. Generał Zagórski w podniosłem przemówieniu wykazał pracę „Samolotu" i jej trudności oraz wyraził serdeczną podziękę za dostarczenie Państwu płatowca, który już po powierzchownym obejrzeniu, wykazuje robotę doskonałą i bez zarzutu.
Pan poseł Piechocki przemawia do gen. Zagórskiego wręczające mu butelkę szampana celem dokonania aktu chrztu lotniczego. |
Warunki atmosferyczne nie były odpowiednie, czas był co najmniej „nielotniczy", a jednak p. Dyr. Tułacz zdecydował się na pozwolenie wykonania wzlotu pokazowego. Wzlot ten odbył się wspaniale i H. D. 28 ,,Made in Poland" sterowany przez pil. Hołodyńskiego uniósł się w przestworza dając zgromadzonym licznie przedstawicielom władz, społeczeństwa i prasy naoczny dowód swych lotniczych zdolności. W wykonaniu programu dnia, wszyscy proszeni goście zapełnili Białą Salę Bazaru, gdzie Sp. Akc. „Samolot" podejmowała wszystkich obiadem. Nawiasem mówiąc wietrzysko w dniu tym panujące, niskie chmury i mgła, dały nam możność zatrzymania na obiedzie p. Gen. Zagórskiego, który do Warszawy odlecieć nie mógł, a sprawił za to wielką niespodziankę zaszczycając obiad swą bytnością. Że bytność ta była pożądana świadczy niesłychanie serdeczny nastrój jaki przy wetach zapanował i prawdziwie ciepły ton mów.
Pierwszy przemówił poseł Piechocki, prezes Rady Nadzorczej Tow. Akc. „Samolot" podnosząc zasługi władz, które zawsze popierały i popierają, wszelkie poczynania lotnicze, wznosząc toast w ręce p. Wojewody. Następnie przemawiali: wice-prezes Kiedacz, prezes Dobrzycki, Dr. Dalski, który jako delegat Związku pił zdrowie najwyższej władzy lotniczej kraju, która jest jak się wyraził więcej niż władzą dla nas lotników; odpowiedział gen. Zagórski w ciepłych słowach podnosząc fakt współpracy Związku Lotników Polskich z L. O. P.P. W dalszym ciągu mówił prezes Syndykatu Dziennikarzy redaktor Powidzki, poseł Marweg, mjr. Friezer. Ostatnią mową na obiedzie było wezwanie mjr. Szczudłowskiego do doraźnego zebrania składek na Pomnik Poległych Lotników. Po obliczeniu okazało się 825.20 zł., które oddano redaktorowi „Lotnika" celem przekazania ich do właściwych rąk.
Uroczystość się zakończyła. Praca w fabryce powróciła do normalnego tempa, a karta historii Związku Lotników Polskich jest odwróconą i wpisuje się na nią coraz to nowe gotowe płatowce zrobione w polskiej fabryce „Samolot". Nasi sąsiedzi, którzy studiują bacznym okiem rozwój przemysłu lotniczego w Polsce z złością podawali tydzień temu w gazetach telegramy: „Polen laesst neue Flugzeuge bauen"; tak jest Polska buduje nowe płatowce i to w swojej polskiej fabryce, przez inżynierów — polaków i robotników — polaków i wkrótce stanie flota powietrzna polska zbudowana w kraju. To będzie naszym tryumfem.
Lotnik. Organ Związku Lotników Polskich, 1925, nr 4-5