Gdański Prorok





GDAŃSKI PROROK 



Opiewana często lojalność i przywiązanie Gdańska do Polski w rzeczywistości nie przedstawiało się tak zbyt sentymentalnie. Gdańsk zawsze był w najwyższym stopniu egoistycznym, a z Polską liczył się tylko o tyle, o ile interes jego wymagał. Już od samego początku w stosunkach Polsko - gdańskich szalony egoizm miasta zaznaczał się: Privilegium Casimirianum z 6 Marca 1454 r. dawało miastu tak wielkie swobody, że te aż zawróciły głowę Rady, która sama już sobie przywłaszczyła prawo składu (jus stapulae) na towary polskie. 

Zatoka Pucka

Było to oddanie eksportu polskiego na łaskę i niełaskę Gdańska, słusznie też szlachta przeciw takiemu uprzywilejowaniu sarkała, a Zygmunt Stary wydelegował Komisję Sejmową do stwierdzenia praw Gdańska, które okazały się bezpodstawne. Nic też dziwnego, że kiedy król nocował w ratuszu gdańskim, ktoś z rajców proponował, by założyć prochy i ratusz razem z królem wysadzić w powietrze. Taką miała być wdzięczność miasta dla syna Jagiellończyka, dobroczyńcy Gdańska

Jeżeli się wspomni, że gdańszczanie w 1568 roku ścięli jedenastu marynarzy Królewskich i dla pośmiewiska głowy ich na tykach przybrali w korony słomiane, jeżeli w 1637 r. na słali Duńczyków na rozgromienie floty Władysława IV, to będą owe straszne dowody gdańskiego zuchwalstwa i zdrady stanu, gdyż poczynania morskie ostatniego Jagiellona i Władysława IV miały najżywotniejsze interesy Polski na względzie i kładły podwaliny pod politykę bałtycką Rzeczypospolitej. Te jawne dowody zdrady, oraz codzienne oszustwa w handlu, budziły żywe niezadowolenie szlachty, a oburzenie jej wyrażało się często w dyskusjach sejmowych, aktach politycznych i literaturze. 

Dantyszek, sam gdańszczanin, nie szczędzi swym ziomkom gorzkich uwag, a wydany już po jego śmierci, w r. 1577, „Jonas Propheta de interitu civitatis Gedanensis" tak ostro atakuje miasto, że obrażony patrycjat wykupywał egzemplarze tej broszury i niszczył je. Może by i nic z tego nie zostało, gdyby nie to, że w r. 1649 pleban z Wysokiej list ten prorocki przełożył na polski i tern spopularyzował go wśród słusznie uprzedzonej do Gdańska szlachty. Proroctwo Dantyszka wydał po łacinie Aurimontanus, Ślązak z pod Goldberga, lekarz toruński, dyrektor gimnazjum w Chełmnie, osobisty przyjaciel i współpracownik warmińskiego biskupa. Stąd też przekład figuruje jako proroctwo Aurimontana. 

Jest to druk w bibljotece Ordynacji Kra­sińskich (N2 48267) o pełnym tytule: Gdański Prorok, abo Elizeusza Aurimontana do Gdańszczan o Woynie y Armacie kiedyś zamyślających list, w którym Ziemek wystawia im Proroka Ziemka o Gdańsku mieście prorokującego z Łacińskiego języka na Polski przez  X. Iacynta Przetockiego Plebana na Wysoki z niezdrożnym przetłumaczony przydatkiem Anno Domini 1649 die 2 August, w Krakowie. „Niezdrożny przydatek" X. Plebana polega na powiększeniu poematu, podczas gdy bowiem „Jonas Propheta" liczy 82 wiersze łacińskie, X. Iacynt rozwinął je do 224 wierszy polskich. 

Gdańsku! przepyszne miasto i bogate, 
Niosęć awizy z nieba węzłowate: 
Nie długo tego, bowiem grzeszysz śmiele, 
Że w opłakanym zostaniesz popiele. 
Obrzydłoś Bogu dla twych nieprawości: 
W tobie, jak w morzu piasku, tyle złości. 
Bezbożność, hardość, zbytek niesłychany 
Wtrącą cię na łeb w dół już ukopany. 

Przestrzega dalej patriota polski: 

Bądźcie wiernymi: Królowi poddaństwo 
Poprzysiężone chowajcie, a Państwo 
Koronne Polskie za Ojczyznę znajcie. 
Szanujcie szlachtę, od której chleb macie, 
Gdy oni zechcą — głodem wyzdychacie. 
Nie dufaj miasto w pełne złota wory, 
W morską intratę i Żuławskie dwory! 

Prorok ostrzega dalej: 

.......Zginie twoje handlowanie, 
Jak cię w pazury weźmie Orzeł mściwy, 
Nad twą hardością aż nadto cierpliwy. 
W tym razie obce pewnieć nie pomogą 
Wojska i rady ... 
Zrzuć pychę z serca i buczne nadzieje, 
Nie wierz Fortunie, choć się k'tobie śmieje, 
Ze wszystkich skarbów i pociech złupione 
Zostaniesz wtedy, o miasto strapione. 

Swoje biblijne proroctwa autor uzupełnia motywowanym wywodem: „Jeżeli to rozumiesz, że szlachta polska nie ma wcześniejszego i sposobniejszego portu, jako ten twój teraz, patrzże, abyś nie pobłądziło; podobno potrzeba pokaże Polakom drogę i nauczy, że tam sobie port otworzą, kędy ty się bynajmniej nie spodziewasz". Ale Gdańsk teraz, jak i parę wieków temu, liczy na oparcie się o obce potęgi. Kto wie, czy mu się nie spełni i druga część proroctwa: „Jeżeli cię też posiłki obcych narodów i miast przysięgłych nadymają, a twoje zdrowie i całość wspiera się na ich słowie i obietnicach, już jest po tobie, zginęłoś zacne miasto".  

Nad Motławą

Jakąż tedy radę hardemu miastu daje prorok, doskonale ze stosunkami politycznymi obznajmiony? 

„Przeto się bójcie, abyście dla zbytniej 
otuchy i dla nierozmyślnej gorącości swojej 
nie przyszli na hak abo nie rychło, abo nigdy 
nie obżałowany, a nie bardziej upór swój 
z zgubą, aniżeli posłuszeństwo z pokojom 
obierajcie. Bądźcie zdrowi". 

Cóż dziś możemy Gdańskowi powiedzieć innego, nad owo charakterystyczne „Bądźcie zdrowi". Dantyszkowie proroctwa częściowo już się spełniły, inne spełnić się mogą. Wprawdzie harde miasto ufa w swą potęgę, ale Gdański Prorok ostrzegał także: 

„ale i wielkości twojej, nasiadłości, potędze, 
spichlerzom, skarbom ani fortecom, wałom, basztom, 
murom, armacie i wodzie nie nazbyt ufaj". 

Orłowo

Takie przestrogi dawał Gdańskowi Dantyszek, syn powroźnika, a senator, „którego Karzeł Piąty Cesarz, składając z siebie purpurę i koronę cesarską, kazawszy posłom wszystkim różnych Królów i Książąt ode dworu odjechać, jednego tego samego przy sobie zostawił, aby go z Belgium do Hiszpaniej w podróżnem swojem mógł mieć towarzy­stwie". Wytrawny polityk, dyplomata pierwszej wo­dy, rozumiał doskonale Dantyszek tę konieczność współżycia ujściowego portu Wisły z całym jej dorzeczem. Konieczność tak prostą i jasną, tak nieubłaganie konsekwentną, że tylko zaślepienie działaczów politycznych stara się ją bagatelizować. „Machlerze", jak ich Klonowicz nazywa, gdańscy zamykają oczy na geograficzną nieubłaganą siłę, marzą, że „Będziesz się kłaniał przed Niemcem odętym, jako przed świętym", ale nas to nie przeraża, nawet „jeżeliby też kiedy Morskim Trytonom kazał na wojnę trą­bić Gdański Neptunus", też damy sobie radę, a wy „czytajcie, jaki wam i miastu waszemu upadek Joannes Dantiscus, Chełmiński niegdyś i Warmiński biskup, wziąwszy na się personę nie poety jakiegoś zmyślonego, ale Jonasza Proroka Bożego, opowiada". 

Al. Janowski  


Ziemia. Miesięcznik Krajoznawczy Ilustrowany. 1924 R.9 nr 8-9