![]() |
Ulica i kościół Naj św. Panny Marii w Gdańsku. |
Tam, gdzie szara Wisła swe powolne, smętne fale wlewa w brzegi szerokiego Bałtyckiego morza, leży stare handlowe miasto Gdańsk. Gdańsk to wrota do Polski, to okno na świat, to posiadanie ujścia Wisły i wolny dostęp do morza Bałtyckiego. Wiemy z historii, że już Bolesław Chrobry, założyciel państwa Polskiego, usiłował zdobyć Pomorze, t. j. kraj, leżący między ujściem Wisły i Odry do morza Bałtyckiego. Ostatecznie Pomorze na wiarę katolicką nawrócił i trwale z Polską złączył Bolesław Krzywousty( 1102 do 1138). Na początku wieku 14-go niemiecki zakon rycerski - Krzyżacy - osadzeni w XIII wieku nad Wisłą z łaski książąt polskich, korzystają z kłopotów, w jakich się naonczas znalazła Polska, zajmują zbrojną ręką Gdańsk r. 1308, mordują doszczętnie nie tylko polską załogę, t. j. wojsko, ale i ludność polską, tam zamieszkałą, i sprowadzają niemieckich kolonistów. Odtąd przez kilka wieków wre walka między Polską a Krzyżakami o dostęp do morza, który został Polsce tak brutalnie zatamowany. Nareszcie przyszła klęska dla butnego zakonu krzyżaków pod Grunwaldem 1410. Ale dopiero w r. 1466 na podstawie pokoju toruńskiego Polska odzyskuje Pomorze wraz z Gdańskiem, który rozwija się świetnie pod opiekuńczymi skrzydłami Polski aż do nieszczęśliwego roku 1772, t. j. do pierwszego rozbioru Polski, w którym Prusy otrzymały ziemię pomorską, ale jeszcze bez Gdańska. Gdańsk stal się własnością Prus dopiero po drugim rozbiorze (1793 r.), a dziś tylko historia i stare pamiątki Gdańska opowiadają nam o świetnej przeszłości, jaką przeżywał Gdańsk pod opieką Rzeczpospolitej Polski.
![]() |
Kościół św. Brygidy. |
Po zakończeniu wojny światowej i po pogromie Niemiec w roku 1918 Gdańsk, dzięki krętactwom Lloyda Georgea i oporowi Anglii, nie został przydzielony Polsce, mimo usilnych starań przede wszystkim Romana Dmowskiego, delegata Polski. Traktat wersalski postanowił więc, że Gdańsk będzie ,,Wolnym Miastem" pod protektoratem Ligi Narodów, a Polska będzie miała zapewnione używanie dróg Wodnych i portu, włączenie Gdańska do polskiego obszaru celnego i pewne osobne prawa na obszarze Wolnego Miasta, jak np. nadzór nad żeglugą na Wiśle i kolejami oraz zarząd poczt, telegrafów i telefonów, służących do połączenia Polski z portem, i własne skrzynki listowe, o które w ostatnim czasie Niemcy tyle wrzawy czynili. Ponadto Polska prowadzi zagraniczną politykę Wolnego Miasta i opiekuje się jego obywatelami zagranicą. Stosunki nasze z Gdańskiem są naprężone i trzeba jeno wejrzeć do gazet, to nieomal codziennie czytamy, że dumni i zarozumiali Gdańszczanie ciągle zgłaszają się ze skargami na Polskę do Ligi Narodów. Dzisiejszym obywatelom Gdańska i ziemi gdańskiej aż nadto jeszcze szumią w głowie stare metody przedwojenne, ażeby się dziś pogodzić z faktem, iż w ich sąsiedztwie istnieje wolne i niepodległe Państwo Polskie i z tym się trzeba raz liczyć. Miasto samo, jak i jego okolica, robi na podróżującego miłe i przyjemne wrażenie. Gęsto zabudowane przedmieścia z ładnymi willami i pięknymi alejami prowadzą do miasta które liczy przeszło 200 000 mieszkańców. w tym równo 40 000 katolików. podzielonych na cztery parafie Wszędzie witają nas wieże i wieżyczki kościołów. Góruje nad nimi kościół Naj św. Panny Marii, ogromnych rozmiarów, budowany od r. 1343 do 1503 w styli gotyckim. Potężna jego wieża króluje nad miastem i okolicą. Zewnętrzne, czerwone mury, bez jakichkolwiek ozdób, jak i liczne wieżyczki które jak halabardy strzelają ku niebu, mają jakiś ponury i wojowniczy wygląd.
![]() |
Kościół św. Mikołaja. |
Są dalej kościoły św. Katarzyny, św. Elżbiety, św. Bartłomieja i Jana, św. Barbary i Trójcy św., śś. Piotra i Pawła i Bożego Ciała. Czeka na nas z katolickim pozdrowieniem kościół św. Mikołaja, który nam ze swej 700-letniej historii, jako kościół klasztorny OO . Dominikanów, tyle ma do opowiedzenia wiele radosnych i bolesnych rzeczy. A kościół św. Józefa przy ,,Weissmönchen kirchengasse" niedaleko dworca, przypomina nam OO. Karmelitów, którzy tu niegdyś swój klasztor posiadali. A św. Brygida, jako patronka dalekiej Szwecji, też stoi w Gdańsku w swym zakonnym stroju i opowiada nam owe czasy, gdy w murach jej klasztoru jej córki duchowne nabożnym chórem się modliły. Jaką to żywą wiarą odznaczali się dawni Gdańszczanie, stawiając np. taki kościół Mariacki i te inne kościoły i klasztory. Lecz niestety przyszła herezja Lutra, i jak w innych miastach i krajach, tak i do Gdańska się wdarły nowinki luterskie r. 1525. i z licznych poprzednio wymienionych kościołów tylko w trzech: św. Mikołaja, św. Józefa i św. Brygidy rozbrzmiewa ,,Salve Regina" i zamieszkuje Eucharystyczny Pan Bóg. Jako czwarty katolicki kościół parafialny istnieje tak zw. ,,Królewska Kaplica" pod wezw. św. Jana i Andrzeja, blisko kościoła Mariackiego. Budowę tej świątyni barokowej z pięknymi kopułami przypisują sławnemu Andrzejowi Schlüterowi młodszemu z r. 1681. Smutno i przykro się robi katolikowi, gdy wejdzie do wspomnianego już kościoła Mariackiego i dowie się, że niegdyś do obsługi tej olbrzymiej świątyni trzeba było przeszło 100 kapłanów, którzy przy licznych, przez bogatych patrycjuszów gdańskich fundowanych, ołtarzach służbę Bożą spełniali. Słynęła i dawniej w kościele Mariackim cudowna figura Naj św. Boga-Rodzicy, do której w średnich wiekach licznie pątnikowano. Dziś o niej nie wiadomo, bo zaginęła podczas gospodarki luterskiej, za to stoi na głównym miejscu kościoła ogromnych rozmiarów figura Lutra z piękną ,,Pudelmütze" na głowie! Dziś kościół Mariacki jak na zewnątrz tak i wewnątrz czarny i zaniedbany; obdarty i okradziony ze wszelkich ozdób i piękności, robi na każdym czcicielu Marii przykre i smutne wrażenie.
![]() |
Klasztor pocysterski w Oliwie. |
Ażeby zatrzeć przykre wrażenia z kościoła Mariackiego, udajemy się do kościoła św. Mikołaja, który z pośród 4 już wspomnianych świątyń katolickich Gdańska najciekawszą ma historię. Zbudowany podobno w roku 1185, istniał już z całą pewnością w r. 1227, obchodził zatem w ubiegłym roku swe 700-letnie istnienie. Czytamy bowiem w historii, że dnia 22 stycznia 1227 roku książę pomorski Świętopełk oddał w zarząd OO. Dominikanom kościół św. Mikołaja w Gdańsku, zdaje się z namowy biskupa kujawskiego. Michała z Włocławka, pod którego rządy diecezjalne Gdańsk należał. Do Gdańska przybyli OO. Dominikanie wraz ze św. Jackiem z Krakowa, gdzie się znajdował również ich klasztor, przez św. Jacka założony. Pobożni OO. Dominikanie chlubnie się zapisali w dziejach chrystianizacji Gdańska i Pomorza; przeżyli na swej placówce dobre i złe czasy, naj smutniejsze jednak w czasie wprowadzania wiary Lutra, kiedy to OO. Dominikanów z miasta wypędzono i klasztor splądrowano. Za wpływami i z polecenia króla polskiego powrócili zakonnicy do swego klasztoru w r. 1526, ponownie jednak uchodzili w r. 1564, ażeby 1568 znów powracać pod ochroną króla polskiego. Lecz nastał rok 1577, w którym to król polski Stefan Batory Gdańsk oblegał. Ponieważ ludność polska miasta Gdańska została wierną starej wierze katolickiej i po usługi duchowne udawała się do kościoła OO. Dominikanów, podlegających swemu klasztorowi macierzystemu w Krakowie, przeto zniemczeni i zlutrzeni gdańszczanie podejrzewali OO. Dominikanów, że z królem Stefanem Batorym utrzymywali tajne porozumienie. Będąc wskutek oblężenia w ciężkiej biedzie, napadli tedy z cała wściekłością na klasztor OO . Dominikanów, wszystko strasznie niszcząc i plądrując. Zakonnikom jednak udało się jeszcze przedtem z klasztoru ujść, lecz w następnym roku znów pod opieką króla polskiego do swego klasztoru powrócili. Widzimy, że zawsze to byli królowie polscy, którzy swą opiekuńczą rękę nad klasztorem OO. Dominikanów trzymali. Nie ochroniło to jednak zakonników od dalszej złości i nienawiści ze strony zlutrzonych gdańszczan. Mimo to pokorą i łagodnością, jak również; gorliwością w wygłaszaniu słowa Bożego, pozyskali w jednym roku 2000 heretyków dla wiary katolickiej. I pracowali gorliwie OO. Dominikanie przez długie lata aż do roku 1835 w którym to roku przez ukaz króla pruskiego klasztor zniesiono. Ostatni zakonnicy przenieśli się wraz z aktami klasztornymi do swego macierzystego klasztoru w Krakowie, a ich kościół klasztorny jest dzisiejszym kościołem parafialnym św. Mikołaja. Odtąd oprócz pamiątek historycznych przypomina t. zw. jarmark św. Dominika w sierpniu działalność i pobyt Dominikanów w Gdańsku.
![]() |
Wnętrze kościoła poklasztornego w Oliwie. |
Pisząc o Gdańsku, nie można ominąć również i klasztoru w Oliwie, tym bardziej, że po utworzeniu nowej diecezji gdańskiej w grudniu r. 1925, kościół poklasztorny w Oliwie podniesiono do godności katedry biskupiej, czemu ze względu na swą wielkość i okazałość zupełnie odpowiada. Przewyższa przecież swą długością nawet kościół Mariacki w Gdańsku. Miejscowość Oliwa, malowniczo położona w przepięknej okolicy w bliskości morza, jest oddalona o jakie 10 kim. od Gdańska i liczy blisko 14 000, przeważnie katolickich mieszkańców. Od roku 1925 jest stolicą biskupią diecezji gdańskiej. Początki klasztoru oliwskiego sięgają roku 1170. Książęta pomorscy, jako fundatorowie, i królowie polscy, jako dobrodzieje, położyli wielkie zasługi w ciągu długich wieków około klasztoru, bo liczne pożary i klęski wojenne nawiedzały tak często ciche mury klasztorne Oliwy. Tak było np. w latach 1243, 1247 i 1252. Pobudowano klasztor na nowo, a tu znów w sam W. Piątek r. 1350; przez nieostrożność kucharzy, wybuchł straszny pożar, niszcząc wszystkie zabudowania klasztorne, a z pięknego kościoła klasztornego tylko gołe mury zostały. Przy pomocy licznych dobrodziejów klasztor oliwski na nowo się dźwiga z popiołów i gruzów, ażeby przez napad husytów w roku 1433 znów popaść w nędzę i zgliszcze. Ciężkie i przykre czasy przechodził klasztor oliwski w czasach t. zw. reformacji Lutra ze strony zlutrzonych Niemców Gdańska. Pod pozorem, jakoby klasztory były Polakom przychylne, zawzięci gdańszczanie w roku 1523 burzą i niszczą ołtarze, obrazy i inne kosztowne sprzęty kościelne. Kiedy indziej, aby sobie sprawić przyjemne zapusty, urządzili gdańszczanie w dniu 15, 18 i 21 lutego 1577 nocną wyprawę na klasztor oliwski, chcąc się zemścić na ówczesnym opacie Jeśku za to, że jest Polakom przychylny i z królem polskim trzyma. Klasztor podpalono i dwóch zakonników zastrzelono; innych pojmano i odprowadzono. Gdy nareszcie między królem polskim Stefanem Batorym a miastem Gdańskiem podjęto rokowania pokojowe, powstały z początku trudności co do odszkodowania za zniszczenie klasztoru Oliwy. Ażeby koniec położyć tym trudnościom, dołożył król Stefan Batory hojną ręką sporne 5000 guldenów i przy pomocy ofiarnej szlachty i magnatów polskich rozpoczęto w roku 1578 odbudowę zniszczonego kościoła i klasztoru. W roku 1582 ukończono budowę, a uroczyste poświęcenie klasztoru odbyło się roku 1594.
Nowa klęska spadła na klasztor w czasie wojny między Szwecją a Polską (1626). Awanturniczy król Gustaw Adolf wpadł w okolicę Gdańska i Oliwy, plądrując i rabując, co się dało. Siedem kosztownych ołtarzy, nowe organy, wszystkie dzwony zabrano z klasztoru Oliwy i wywieziono do Szwecji. Po wojnie z Karolem Gustawem zawarto w klasztorze w Oliwie pokój w r. 1660 i rozproszeni zakonnicy znów mogli powrócić do swej siedziby. Przez pierwszy podział Polski w r. 1772 przypadło cale Pomorze, a z nim i klasztor w Oliwie Prusom. Pod rządem pruskim wybiły ostatnie chwile dla klasztoru. Ukazem królewskim z dnia 1 listopada 1772 zabrało państwo dobra klasztorne, a w roku 1831 zniesiono i skasowano klasztor zupełnie. Tu się kończą chwalebne dzieje klasztoru, ażeby po długoletniej przerwie po pogromie Niemców we wojnie światowej powstać w nowej chwale: dziś kościół poklasztorny Oliwy jest katedrą biskupią, a gdzie niegdyś mieszkał awanturniczy ,,Kronprinz", tam sprawuje swój cichy i wzniosły urząd biskup katolicki.
J. Rybark
Przewodnik Katolicki. 1928 R.34 nr11