ŚWIATOWID (*)
ŚWIATOWID
|
Zkąd te grzmoty i te wiry?
Wśród srebrzystej gwiazd zamieci,
Przez ciemnice i szafiry,
Przez płonących sfer miljony,
Przez pienistą światów toń,
Kolosalny, nieścigniony,
A radosny, skrząco-oki,
Nad burzami we mgle leci,
Leci biały jak obłoki,
Leci grzmiący jak potoki,
Koń!
Mleczna droga, niby grzywa,
Z jego szyi światłem spływa;
Wieczność w swych otchłaniach śpiąca,
Gdy ją rumak w locie trąca,
W złote wzbija się tumany….
Cztery słońca, jak podkowy,
Grzmią po drodze jutrzenkowej,
Rubinami nabijanej.
A na końcu czółnkiem chwały,
Z orlich puchów uprzedzony,
Cudnie świeci czaprak biały.
Któż na białym tym rumaku,
Któż na białym tym czapraku,
Odbierając sfer pokłony,
Pędzi wśród zawikłanych dróg,
Po nieskończoności szlaku?
Bóg!
Jak sperlone śniegiem liście,
Jak księżyca pożar blady,
Jak ogromne wodospady,
Jak gołębi szumny rój,
Tak owiewa go srebrzyście,
Strój!
W jego jasnej lewej dłoni,
Pieniac się od białych strug
Niebiańskiego tego miodu,
Którego cudowna władza
Jedną kropelką odmładza
Siły człowieczego rodu,
Srebrny, wielki, lśni i dzwni
Róg!
Przy tym rogu, przy tym zdroju,
Zkąd wypływa czar pokoju,
Jak przy kwiecie uplot węży,
Jako łabędziu kruk,
W prawem ręku bożka, cięży
Łuk!
Z jego piersi, nastrojonej
Na skalę wszystkich stuleci,
Brzmi muzyka tajemnicza,
Której nie słyszą miljony,
Tylko mędrcy i poeci.
A nad jego orlą szyją,
Cztery cudowne oblicza
Tak ogromnem światłem biją,
Że choć leci wśród ciemnicy,
Gdzieby słońca czuły trwogę,
Nie trwoży się czterolicy,
Sam rozświeca sobie drogę!
Z ośmiu źrenic widzącego,
Nakształt gromów, na kształt kłosów,
Nakształt rozgorzałych dzid,
Spojrzenia w łono niebiosów,
Tak przeszywające biegą,
Że Słowianie mu olbrzymie,
Najolbrzymsze dali imię:
Wid!
Nie ma tak pochmurnych ciemnijc,
Nie ma tak cichej mogiły,
Nie ma tak wiernych tajemnic,
Nie ma takich gęstych krat,
Coby przed nim pyłek skryły.
Jak niezmienność jest głęboka,
Jak nieskończoność szeroka,
Jak nieśmiertelność wysoka,
On ogarnia, błyskiem oka,
Świat!
Świat widzący! Światowidzie!
Ten, co na hełmie ze złota
Światłą mądrość ma jak pióro,
Niby paź za tobą idzie,
A wygląda jak twój cień.
Dzień!
Owinięta błędów chmurą,
Strzelająca z gwiazd jak z proc,
Oh! na widok twój się miota,
Noc!
Więc co wieczór, gdy noc blada,
Rozczesawszy srebrne włosy,
Opanować chce niebiosy,
Cztero-czoły, ośmio-oki,
Na białego konia wsiada,
Goni…. ona leci drząca….
On ją gna błyskami stali,
Na biebieskiej drogi szczyt:
Ztmatąd pod winokres strąca…
Aż jej zsiniałe zwłoki,
Jak grobowy kamień, zawali
Świt.
Jednak ona, choć zraniona,
Silną jest, umrzeć nie może,
Rozbija się w swej mogile…
Nim wieczorne spłoną zorze,
Rozwalą ją, wstaje w sile,
I walczy o światów tron!
Lecz przyjdzie takie zaranie,
Po którem noc już nie wstanie,
I z nią razem skona
Skon!
Gdy się dwie komety trącą,
Gdy się wzburzą oceany,
Gdy pożar dłonią iskrzącą
W czerwień maluje obłoki,
Gdy gniewnych orłów gromada
Walkę wypowié sokołom,
Gdy więdnie kwiat nadłamany,
Cztéro-czoły, ośmio-oki
Na białego konia wsiada,
Leci, leci… aż na wir
Wpół-obłąkanéj przyrody,
Zlewa miody, balsam zgody,
I nakazuje żywiołom
Mir.
Gdy narodom wyda w ucisku
Jęk, jako Bałtyk głęboki.
Gdy się na pobojowisku
Krwawi krogulcza biesiada,
Cztero-czoły, ośmio-oki
Na białego konia wsiada,
Chyży jak śmierci godzina,
Pomiędzy dwa wojska wpada,
I niechybny łuk napina,
I odpędza gnębiciela;
A oswobodzony lud,
Woła w szaleństwie wesela:
„Cud!”
A kiedy wszystko ukoi,
Wszystkie więzy porozplata,
Na modrej stolicy swojej
Siada u wierzchołków świata.
A wtedy ogrom natury,
Co się u stóp jego pieni,
Ludzie co przed nim schyleni,
Nie śmieją źrenicy wznieść,
I młodszych bogów drużyna,
Która tęczą go opina,
Nucą potrójnemi chóry:
„Cześć”!...
Deotyma
PRZYPISEK
Z wielu opisów posągu Światowida, jego czci i rozlicznych świątnic,
najdokładniejszym jest opis Saxona Grammatyka; ten w XIV księdze swojej
„Kroniki duńskiej”, określiwszy obszernie położenie i bogactwa miasta
Arkony na wyspie Rugii, oraz świątynie, w której Rugianie część oddawali
Światowidowi, o jego posągu mówi:
„Niezmierny był w kościele bałwan, wielkością swoją ciała ludzkiego wzrost wszelki przechodzący; miał on 4 głowy”
„W prawej ręce trzymał róg, różnego gatunku kruszcem wysadzany, który kapłan corocznie miodem nalewał, w lewej zaś trzymał łuk.”
„Niedaleko od posągu było położone wędzidło jego i siodło” – „oraz miecz nadzwyczajnej wielkości.” – „Toż bożyszcze, w wojsku narodowem trzysta koni i jeźdźców swoich szczególnych miało; od tych nabyta wszelka zdobycz, kapłanowi straży oddawaną była” – „Prócz tego, osobnego konia siwego, to bóstwo własnego miało; na tym koniu, wedle zdania Rugianów, Światowid miał walczyć z nieprzyjaciółmi obrządków swojej wiary.”
„Niezmierny był w kościele bałwan, wielkością swoją ciała ludzkiego wzrost wszelki przechodzący; miał on 4 głowy”
„W prawej ręce trzymał róg, różnego gatunku kruszcem wysadzany, który kapłan corocznie miodem nalewał, w lewej zaś trzymał łuk.”
„Niedaleko od posągu było położone wędzidło jego i siodło” – „oraz miecz nadzwyczajnej wielkości.” – „Toż bożyszcze, w wojsku narodowem trzysta koni i jeźdźców swoich szczególnych miało; od tych nabyta wszelka zdobycz, kapłanowi straży oddawaną była” – „Prócz tego, osobnego konia siwego, to bóstwo własnego miało; na tym koniu, wedle zdania Rugianów, Światowid miał walczyć z nieprzyjaciółmi obrządków swojej wiary.”
(*) Jest to ustęp z poematu pod nazwą „Miłość bogów," osnutego na podaniach rugijskich.
Tygodnik Illustrowany. T.1, nr 13 21 grudnia 1859
Galeria
Posąg kamienny Świętowita bohockiego, wydobyty z rzeki, Franciszek Piekosiński, Kamienie mikorzyńskie |