Noc Kupały, Słowiańskie Święto Wód i Morza
Przechowały się dotąd w kulturze każdego narodu pewne zwyczaje i
wierzenia, wyraźnie świadczące o wspólnym pniu, z którego wywodzi się
cała ludzkość, mimo tak ogromne w późniejszych wiekach rozbicie i
zróżniczkowanie na rasy, narody, plemiona i szczepy. Do takich wierzeń i
obrzędów, wspólnych wszystkim prawie ludom kuli ziemskiej, od
niepamiętnych czasów należał kult słońca i kult wody.
Do wielkiej rodziny ludów, wyznających kult wody i słońca, należeli i
Słowianie., Kronikarze ruscy, jak Nestor, podają, że jednym z głównych
bogów był Dażbóg — bóg słońca. Również i plemiona lechickie, jako też
Słowianie południowi znali kult słońca, który u Jugo - Słowian zwał się
Krysta.
Ludy słowiańskie rozlały się najszerzej w VII wieku po Chrystusie. W
czasach późniejszych Niemcy coraz bardziej spychali Słowian ogniem i
mieczem ku wschodowi. A że na zdobytych ziemiach postępowali z właściwą
sobie „systematycznością“, nie zostawiając kamienia na kamieniu, więc
też dziś bardzo skąpe mamy wiadomości o religii i obyczajach ówczesnych
Słowian. Kronikarz niemiecki Prokop już ma w sobie ów ton pogardliwy,
jakim często,w wiekach średnich pisze się i mówi o Słowianach. - Według
Prokopa Sklabony i Anty mieli Słowianie tylko jednego Boga, który
pioruny ciska; nie znali przeznaczenia, ubóstwiali rzeki, źródła, w ody
podziemne i fale morskie, jako uosobienie demonów.
Mniej więcej około VI — VII wieku po Chrystusie plemiona słowiańskie
zaprzestały wędrówki na zachód i rozpoczęły tryb życia rolniczo -
pasterski. W epoce tej pojawiają się nowe wierzenia i nowe bóstwa,
związane z innymi warunkami; bytowania, bóstwa o charakterze przeważnie
rolniczym. Typowym takim bogiem, staje się u wszystkich prawie plemion
słowiańskich Kupała, bóg obfitości płodów ziemskich, pogodnych,
urodzajnych żniw, a zarazem bóg igrzysk wodnych i kąpieli.
Doroczne1:święto tego boga łączono u Słowian od niepamiętnych czasów ze
świętem na cześć słońca i wody, jako czynników, których siłę i potęgę
życiową ludy rolnicze najlepiej ocenić potrafiły. Dniem tego dorocznego
święta stał się Ludów słowiańskich letni okres przesilenia dnia z nocą
(około 21 czerwca )okres, w którym noc jest najkrótsza z całego roku, a
panowanie słońca jest jakby jednym nieprzerwanym ciągiem światła, ciepła
i radosnej siły...
Gdy zapadał mrok, zbierano się, za, wsią na łące, zawsze nad brzegiem
strumienia lub rzeki i rozpalano wielki stos, na który ciskano pęki
bylicy i pachnących ziół. Stos płonął wielkim ogniem ,a dziewczęta w
białych, długich szatach, wziąwszy się za ręce, kilkakrotnie
przetańczyły dokoła stosu, po czym jedna z nich, dorzuciwszy nowy pęk
bylicy, śpiewała pieśni na cześć Kupały. Cała ta uroczystość (bardzo
zresztą urozmaicona, zależnie od poszczególnych plemion słowiańskich)
trwała do późna w noc i zwała się „kupalnocką“ czyli nocą Kupały.
Był w prastarych, pogańskich czasach zwyczaj, że młode dziewczęta
wróżyły sobie z wianków. Wróżby z wianków odprawiano dość często, parę
razy do roku, potem dopiero, już w czasach chrześcijańskich, utarł się
zwyczaj, że wianki puszczano „na dunaje“ tylko raz do roku, w noc
świętojańską. Ody nadchodziła kupalnocka dziewczęta wiły wianki, w
środek każdego sypały garść bylicy, po czym zapaliwszy, puszczały na
wodę. Czyj wianek płynął równo i daleko, tej dziewczynie los dobrze się
zapowiadał i uśmiechało się życie długie, gdy zaś wianek szybko tonął,
groziły powikłania i łzy. W związku ze zwyczajem .wianków wieczór Kupały
był jednocześnie świętem igrzysk wodnych młodzieży słowiańskiej. Ody
wianki popłynęły „na dunaje“, młodzieńcy wskakiwali w czółna i
upatrzywszy sobie wprzód pewien wianek starali się go schwytać i złożyć
następnie u stóp dziewczyny. Zdobycie wianka dziewczęcego oznaczało
zdobycie jej serca. Nieraz jednak zdarzało się,'że na jeden wianek
polowało parę łodzi, powstawała więc bezkrwawa walka na wodzie, kończąca
się najczęściej wywróceniem łodzi i zimną kąpielą. Biada jednak temu,
kto dla wyratowania się porzuciłby czółno — ośmieszyłby się na długi
czas w obliczu całej wsi. Musiał więc każdy młodzian dać dowody dużej
sprawności pływackiej i siły fizycznej. Kiedy pogańscy bogowie ustąpili
przed Chrześcijaństwem, noc Kupały stała się nocą św. Jana Chrzciciela,
patrona wód, który je wyświęcił i uczynił dostępnymi dla człowieka.
Niewiele wiemy o Kupale z czasów pogańskich. Najwspanialej noc Kupały
była obchodzona nad sine mi falami Bałtyku, na wyspie Rugii. Tam, do
największej świątynią dążyły korowody z całego obszaru szczepów
lechickich, a nawet ogólno - słowiańskich, szczepów z natury lądowych.
Może już wtedy, wędrujące na krypach i szuchalejach gromady Lechitów
dawały ujście podświadomej tęsknocie do morza, do szerokiego spojrzenia
na świat oczami Światowida. Najważniejszy to był bóg i największą cześć
odbierał od wszystkich plemion słowiańskich w swej wspanialej świątyni w
Arkanie. Trzysta przeszło lat stała w Arkonie gontyna Światowida, a
olbrzymi czterogłowy posąg wszechwidzącego boga królował z dalekiej
Rugii wszystkim plenieniom słowiańskim. Światowidowi składano ogromną
cześć, corocznie święcono jego uroczystość, a kapłani wróżyli złe lub
dobre urodzaje, po zbadaniu płynu, jaki został od roku ubiegłego na dnie
rogu do picia. Światowid nadto udzielał wróżb co do wypraw wojennych
tym razem za pośrednictwem konia świętego. Wreszcie, po trzechsetletnim
panowaniu Światowid uległ nowej potędze. Waldemar król duński, najechał
Rugię w roku 1168 zburzył świątynię, a posąg Światowida kazał cisnąć w
fale Bałtyku. Fakt, że z pośród wszystkich tak rozległych ziem
słowiańskich, ciągnących się od Adriatyku po Bałtyk — Światowid obrał
sobie za siedzibę maleńką wysepkę Rugię, oblaną ze wszystkich stron
szarymi falami
Gdy ludy greckie raz na cztery lata zbierały się w wolnej Olimpii, zdała
od morza, którego miały dość we własnych dziedzinach ,by tam radzić nad
wspólnymi sprawami, — Słowianie, zająwszy się w VIII wieku po
Chrystusie osiadłym, rolniczym trybem życia, zatracali powoli świadomość
wspólnej więzi plemiennej ,a jeszcze szybciej tracili poczucie
łączności z morzem. Nieznany prawodawca słowiański, nakazując wszystkim
plenieniom słowiańskim doroczną pielgrzymkę do świątyni Światowida bez
wątpienia kierował się ideą podtrzymania łączności plemiennej Słowian, a
przede wszystkim ideą więzi łączącej Słowian z morzem. Jak słuszne i
celowe były te wędrówki słowiańskie nad brzegi sinego Bałtyku widać
choćby stąd, że gdy po roku 1168 zabrakło tego widomego symbolu jedności
słowiańskiej, wędrówki ustały i wkrótce, w połowie XII stulecia zerwała
się na długie wieki łączność polityczna Polan z Pomorzanami.
Fragment z wybrzeża gdyńskiego |
Król duński, Kanut Wielki, podbił Pomorze, a pozostałe plemiona lechickie nie próbowały nawet odbić tej ziemi. Z tym historycznym momentem zaczęła się setki lat trwająca — dziś dla nas niepojęta — epoka zupełnego zaniedbania idei morza przez Polskę.
Polska na Morzu, pismo Ligi Morskiej i Kolonjalnej. 1934, nr 6
1934
,,Sobótki" i ich historia
Kościół katolicki, tępiąc bałwochwalstwo wprowadził dużo obrzędów w duchu chrześcijańskim. Mimo to jednak lud prosty nie zatracił w pamięci dawnych pogańskich obyczajów. Niektóre z nich do dziś dnia i w dość wyraźnym odblasku się zachowały. Do takich dobrze zachowanych zwyczajów należą ,,Sobótki" gdzie indziej zwane ,,Kupalnockami", a na Rusi święcone pod nazwą ,,Kupała". Znane na całym obszarze dawniej Rzeczypospolitej ze Śląskiem włącznie i na innych ziemiach słowiańskich obchodzone są przeważnie w wieczór wigilijny Św. Jana Chrzciciela, a w niektórych stronach w czasie Zielonych Świątek. Obrzędy i śpiewy towarzyszące, ,,Sobótkom" są mniej więcej jednakowe, we wsiach oddalonych od większych środowisk ludzkich - barwniejsze i ciekawsze, w miastach - blade i zeszpecone.
Najważniejszym środkiem uroczystości jest patelnie Sobótek. Na wzgórzu za wioską układają stos z byliny (grube łodygi chwastu wyrastającego wysoko jak słonecznik, mającego u ludu tajemnicze znaczenie), po czym z nadejściem wieczoru zapalają go. Młodzież skacze przez rozpalone ognisko i trzymając się za ręce tańczy kołem, śpiewając przy tym pieśni dostosowane do wszystkich we wsi kawalerów i dziewcząt. W niektórych miejscowościach oprócz palenia Sobótek dziewczęta puszczają wianki na nurty rzek i strumieni, młodzieńcy zaś na łódkach uganiają się za wiankami. W zależności od tego której wianek chłopiec uchwyci, ta dziewczyna jest mu przeznaczoną. Do tej zabawy należą różne piosenki, a każda wieś ma ich duży wybór.
W miastach Sobótki straciły na swej barwie, o ile w ogóle się przechowały. Pieśni słychać rzadko, zastępują je okrzykami. Na ogół o ile ,,Wianki" w niektórych miejscowościach zapomniane (szczególnie w miastach) na nowo się wskrzesza, o tyle palenie Sobótek powoli zanika i jak powiada Kolberg ,,z czasem zniknie może bez śladu i nie rozświetli więcej nocy dnia tego ogniem bylicy i nie zakłóci jej ciszy wesołym śpiewem tańczących dziewcząt".
Tydzień, pismo dla rodzin polskich, dodatek niedzielny do Gazety Szamotulskiej,1936.05.31 R.11 Nr21
1936
OBYCZAJ POLSKI
W wigilię św. Jana — noc cudów, czarów i miłości
Malowidło ścienne Janiny Kłopockiej w Domu Polskim w Zakrzewie |
Z wigilią św. Jana związana jest niezliczona ilość wierzeń, podań i legend. Jedną z najpopularniejszych to legenda o kwitnącym kwieciu paproci i jego mocy czarownej. Z obchodów ludowych, związanych z tym dniem, najbardziej malowniczy jest sobótka. Odbywa się ona po zachodzie 'słońca, na polanie leśnej lub nad wodą. Dziewczęta, przystrojone wieńcami z ziół o mocy czarodziejskiej — bylicy, łopianu, kupałnicy, macierzanki, dziewanny — śpiewają pieśni sobótkowe, tańczą dokoła ogniska.
Po uroczystym tanie dziewcząt, chłopcy popisują się swoją zręcznością, skacząc przez ogień. W sobótce udział biorą wszyscy mieszkańcy wioski, nawet starcy chętnie popatrzą na zabawy młodzieży. A jest na co popatrzeć. Przy blasku ognia, przy dźwiękach melodyj smętnych i skocznych, na tle ciemnego nieba w cichą, ciepłą noc czerwcową dziwnie odprawiają się obrzędy. Około północy palenie ognia sobótkowego się kończy, a dziewczęta resztki ziół z wieńców rzucają na dachy i do chat, aby przyniosły szczęście.
Lepiej przechował się obchód rzucania wianków. Dziewczęta wiją wianki, rzucają je na wodę oświetloną świeczką, a chłopcy płynąc na łodziach starają się je dogonić. Z tego wróżą sobie młodzi pobranie się. Stąd też rzucanie wianków cieszy się tak wielką popularnością wśród młodzieży. Wspaniałym i z wielkim przepychem obchodem rzucania wianków poszczycić się może Kraków. Obchód ten ściąga z całego kraju wielu miłośników polskiego obyczaju ludowego, który tym piękniej się udaje, że odbywa się na Wiśle u stóp królewskiego grodu Wawelu. Pieśni świętojańskie płyną wtedy na falach Wisły daleko w świat.
Sobótka Drzeworyt Janiny Kłopockiej |
Pieśń świętojańska o sobótce
Siostry! ogień napalono
I placu nam postąpiono;
Czemu sobie rąk nie damy,
A społem nie zaśpiewamy?
Czemu sobie rąk nie damy,
A społem nie zaśpiewamy?
Piękna nocy! życz pogody,
Broń wiatrów i nagłej wody;
Dziś przyszedł czas, że na dworze
Broń wiatrów i nagłej wody;
Dziś przyszedł czas, że na dworze
Mamy czekać ranej zorze.
Takt o matki nam podały,
Samy także z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Samy także z drugich miały,
Że na dzień świętego Jana
Zawżdy Sobótka polana.
Dzieci! rady mej słuchajcie,
Ojcowski rząd 1) zachowajcie;
Święto niechaj świętem będzie,
Tak bywało przedtem wszędzie:
Święto niechaj świętem będzie,
Tak bywało przedtem wszędzie:
Święta przedtem ludzie czcili,
A przedsię wszystko zrobili,
I ziemia hojnie rodziła,
Bo pobożność Bogu miła.
A przedsię wszystko zrobili,
I ziemia hojnie rodziła,
Bo pobożność Bogu miła.
Dziś bez przestanku pracujem
I dniom świętym nie folgujem;
Więc też tylko zarabiamy,
Ale przedsię nic nie mamy.
Więc też tylko zarabiamy,
Ale przedsię nic nie mamy.
Albo nas grady porażą
Albo zbytnie ciepła każą 2),
Co rok słabsze urodzaje,
A zła drogość za tym wstaje 3)!
Co rok słabsze urodzaje,
A zła drogość za tym wstaje 3)!
Pracuje w dnie pracuje w nocy
Próżno bez Pańskiej pomoco;
Boga, dzieci! Boga trzeba,
Kto chce syt być swego chleba.
Boga, dzieci! Boga trzeba,
Kto chce syt być swego chleba.
Na tego my wszystko włóżmy,
A sobą sami nie trwóżmy 4):
Wrócąć się i dobre lata:
Jeszcze nie tu koniec świata.
A sobą sami nie trwóżmy 4):
Wrócąć się i dobre lata:
Jeszcze nie tu koniec świata.
A teraz ten wieczór sławny Święćmy,
jako zwyczaj dawny,
Niecąc ognie do świtania,
Nie bez pieśni, nie bez grania.
Nie bez pieśni, nie bez grania.
1) Obyczaj, tradycja.
2) Kazić - czynić szkodę.
3) Nastaje
4) Trwożyć sobą - trwożyć się.
Młody Polak w Niemczech, dodatek do "Polaka w Niemczech" (dawniej "Zdrój"). R. 10, Nr 6/7
1938