Polska „Armata Wodna“ na Bałtyku


Początki naszej floty wojennej Sięgają aż XVI j wieku, kiedy to w roku 1556 ukazały się na Bałtyku pierwsze trzy okręty pod polską królewską banderą wojenną. Mała ta eskadra z czasem urosła do liczby 15 okrętów i pod dowództwem dzielnego admirała Sierpinka chwytała statki, wiozące broń, żywność i posiłki dla Kawalerów Mieczowych na Inflantach, którzy z królem Zygmuntem Augustem ośmielili się wojować. Niedługi był jednak żywot tej pierwszej polskiej floty; po ukończeniu wojny zlikwidowano ją. Dopiero za króla Zygmunta III następuje okres odrodzenia polskiej „armaty wodnej“. Hetman Chodkiewicz zdobywa na Szwedach 2 okręty, król zaś uzbraja własnym sumptem 9 okrętów. Stworzona w ten sposób młoda flota polska w pamiętnym dniu 27 listopada 1627 odnosi świetne zwycięstwo pod Oliwą nad oddziałem floty szwedzkiej, okrywając się zasłużoną chwałą. W dalszych jednak ciężkich bojach z takimi potęgami morskimi, jak Dania i Szwecja — flota polska zostaje zniszczona.

Chluba naszej ,,armaty wodnej"  —   ,,ORP Wicher"
Energiczną akcję w kierunku wskrzeszenia polskiej siły zbrojnej na morzu wszczyna król Władysław IV. Buduje on na półwyspie helskim warownie — nazwane Władysławowym i Kazimierzowym, i znowu powiewa nad Bałtykiem dumnie bandera królewska. Niestety, ze śmiercią króla zostaje zwinięta na długie wieki. Od tej chwili bowiem, t. j. od roku 1648 aż do odzyskania Niepodległości Rzeczypospolitej, marynarka polska już się nie dźwignęła. Pomimo długich lat niewoli nasza idea morska jednak nie upadła; świadczą o tern słynne punkty Wilsona, które ogłosiły światu, że naród polski dąży do morza. I doczekaliśmy się, że dążenia te przybrały kształty realne, kiedy to 10 lutego 1920 oddziały naszego wojska wraz z pierwszym batalionem morskim wkroczyły do Pucka — naszej ongiś silnej warowni nadmorskiej. Do objęcia wybrzeża przygotowywano się już od chwili odrodzenia Rzeczypospolitej.

Przewidując dalszy bieg historii i uznając konieczność posiadania morskiej siły zbrojnej, Marszałek Józef Piłsudski już w dniu 4 grudnia 1918 rozkazuje utworzyć Marynarkę Wojenną. Na mocy tego rozkazu powstaje w Ministerstwie Spraw Wojskowych sekcja Marynarki Wojennej, której zadaniem było przygotować wszystko do stworzenia przyszłej floty. Z chwilą objęcia wybrzeża zaczyna się nowy okres w dziejach naszej Marynarki. Władze rozpoczynają starania o zakup okrętów zagranicą. Pierwszym okrętem, pływającym na  Bałtyku pod banderą wojenną Odrodzonej Polski, był okręt hydrograficzny „Pomorzanin". Równocześnie na Prypeci została zorganizowana Flotylla Rzeczna, która, walcząc wspólnie z armią, odnosi nad flotyllą sowiecką szereg sukcesów. Wojna bolszewicka przeszkodziła do pewnego stopnia rozwojowi marynarki. Z personelu marynarki sformowano pułk morski, składający się z 3 batalionów, który dzielnie sprawował się na froncie. W jesieni 1920 roku wznowiono pracę organizacyjną.

Wkrótce ukazują się na Bałtyku nowe nasze jednostki wojenne, a mianowicie: kanonierki „Komendant Piłsudski" i „Generał Haller" oraz 4 trawlery t.j. wyławiacze min: „Jaskółka", „Mewa", „Rybitwa" i „Czajka" — zakupione w Finlandii i Danii. W Toruniu zostaje założona Oficerska Szkoła Marynarki Wojennej, a w Świeciu — Szkoła Specjalistów Morskich. Po usilnych zabiegach otrzymujemy w roku 1921 z podziału odebranej Niemcom floty 6 torpedowców, które nazwano: „Kaszub", „Mazur", „Krakowiak", „Kujawiak", „Ślązak" i „Podhalanin". Poza tym na stoczni gdańskiej zostały wybudowane 4 monitory rzeczne: „Warszawa", „Toruń", „Pińsk" i „Horodyszcze", które wydatnie wzmocniły naszą flotyllę rzeczną. W roku 1921 przystąpiono do budowy portu wojennego w Gdyni, gdyż port w Pucku okazał się już niewystarczający. W roku 1924 i 1925 zostają nabyte 2 duże transportowce: „Warta" i „Wilja" dla przewozu transportów wojskowych drogą morską.

W międzyczasie naczelne władze morskie czynią niestrudzone starania, by stworzyć zaczątek nowoczesnej bojowej floty morskiej, gdyż posiadane jednostki służyć mogły jedynie celom szkolnym, a na wypadek wojny mogły być użyte tylko jako okręty pomocnicze. Opracowany projekt rozbudowy floty czekał jednak długo na realizację, gdyż ciężki stan finansowy kraju uniemożliwiał na razie wprowadzenie go w życie. Dopiero w roku 1926 zamówiono w stoczniach francuskich 5 nowoczesnych jednostek bojowych, a mianowicie: 2 kontrtorpedowce i 3 łodzie podwodne. W tym samym roku zostają ukończone i wcielone do flotylli rzecznej dwa w kraju (w Krakowie) wybudowane monitory „Kraków" i „Wilno“, a dla celów szkolnych zostaje zakupiony żaglowiec „Iskra". W roku 1926 jest już port wojenny w Gdyni wykończony o tyle, że może służyć naszym jednostkom wojennym jako schronienie w czasie najbardziej nawet srogich sztormów jesiennych i zimowych. W roku .1927 zostaje nabyty we Francji wybrakowany krążownik „D’Entrecasteaux“, który jako hulk szkolny „Bałtyk" zostaje postawiony ,w awanporcie w Gdyni, służąc za koszary dla Szkoły Specjalistów Morskich.

Tak przedstawia się w krótkim zarysie historia naszej marynarki wojennej. Jakie są jej zadania? O dostęp do morza walczyła Polska przez wieki, to też osiągnąwszy go — powinna należycie stan swego posiadania wykorzystać. Pomijając ogólno państwowe korzyści posiadania dostępu do morza — znaczenie jego z punktu widzenia wojennego jest ogromne. Zmniejszenie się w czasie wojny ilości rąk roboczych zarówno w przemyśle jak i rolnictwie, jako też ogromne zużycie amunicji i wszelkich innych materiałów wojennych — nie pozwalają krajowi walczącemu polegać jedynie na własnych siłach. Od chwili wybuchu wojny dowóz z zagranicy jest konieczny w celu zapobieżenia głodowi w kraju i sparaliżowaniu akcji wojska. Warunki polityczne i geograficzne zmuszają Polskę do korzystania przede wszystkim z dowozu przez morze i dowóz ten może stanowić dla niej w chwili potrzeby kwestię żywotną. 
 
Chodzi więc przede wszystkim o zabezpieczenie wolności naszych komunikacji morskich na Bałtyku — i to jest podstawowym zadaniem naszej marynarki wojennej. Niemniejszą rolę niż dla nas, odgrywa komunikacja morska dla nieprzyjaciela; drugim więc zadaniem naszej marynarki będzie uniemożliwienie mu korzystania pod tym względem z morza. Wreszcie obrona naszego wybrzeża od strony morza i zabezpieczenie od tej strony walczących oddziałów naszego wojska — to zadanie trzecie. Zadania te wymagają więc rozbudowy naszej floty do tej siły, by była ona w stanie bronić nasze wybrzeże, chronić nasze transportowce na morzu oraz skutecznie przeszkadzać komunikacjom nieprzyjaciela. Sytuacja finansowa odradzającego się państwa nie powala nam od razu osiągnąć maksimum potrzebnej siły, lecz nie znaczy to wcale, by wolno nam było rezygnować z wszelkich poczynań w tym kierunku. Musimy, rozwijając w miarę istniejącej możliwości naszą siłę na morzu, ograniczać na razie nasze operacje morskie, dostosowując je do posiadanych środków.

Jakież okręty byłyby nam przede wszystkim potrzebne ? Zasadnicze cechy wymienionych poniżej typów jednostek morskich wskazują na konieczność zastosowania ich u nas. Kontr-torpedowce, które odznaczają się przede wszystkim szybkością, służą do celów rozpoznawczych, ochrony transportowców, stawiania min oraz zwalczania torpedowców, łodzi podwodnych i innych lekkich jednostek nieprzyjaciela. Jako broń posiadają one torpedy i artylerię średniego kalibru. Do walki z lotnictwem wyposażone są w szybkostrzelne działka przeciwlotnicze. Przedstawicielami tego typu są u nas „Wicher“ i „Burza“ (1540 ton, 33 węzły szybkości, 4 działa 130 mm, 2 działa plt, 40 mm i 6 rur torped.). Cechy torpedowców są zasadniczo te same, co kontrtorpedowców; są one jednak znacznie mniejsze. Nasze torpedowce — to „Mazur“, „Ślązak“, „Kujawiak“, „Krakowiak“ i „Podhalanin“. (350 ton, 25 węzłów szybkości, 2 działa 75 mm i 2 rury torpedowe).

Łodzie podwodne służą do najrozmaitszych celów. Jako stawiacze min mogą one w sposób dyskretny stawiać miny w miejscach, w których nieprzyjaciel tego najmniej się spodziewa. Mając bardzo duży zasięg pływania (zapas paliwa starczy na odbycie bardzo długiej podróży) — mogą przeszkadzać nieprzyjacielowi w komunikacji morskiej nawet w bardzo odległych od nas rejonach. Mogą również skutecznie współdziałać w obronie wybrzeża. Główną bronią łodzi podwodnych jest torpeda. Poza tym posiadają one również lekką artylerię. Posiadamy obecnie 3 łodzie podwodne; „Wilk“, „Ryś“ i „Żbik“ (980 ton, 14 węzłów szybkości, 14 rur torpedowych, 1 działo 100 mm). Stawiacze min są to okręty lekko uzbrojone, mogące zabrać na pokład większą ilość min. One to stawiają znane nam z historii ostatniej wojny pola minowe. Trawlery — to okręty służące do wyławiania min, postawionych, przez nieprzyjaciela. Posiadają one do tego celu specjalne przyrządy, zwane trałami. Odpowiednia ilość kontrtorpedowców, torpedowców łodzi podwodnych, stawiaczy min, trawlerów oraz silne lotnictwo morskie pozwolą naszej marynarce wojennej sprostać postawionym wyżej zadaniom. Ale trzeba te okręty posiadać.

Polska bandera wojenna na wodach szwedzkich
 
„Wicher", „Burza" i „Wilk" w Sztokholmie
„Nie powinien i nie może minąć rok, w którym by Polska nie mogła znaleźć środków na powiększenie swej floty, zarówno handlowej, jak i wojennej. Ciągłość w tej dziedzinie decyduje o powodzeniu“. Słowa te wypowiedział zasłużony twórca Gdyni — b. minister Eugeniusz Kwiatkowski. Prawda zawarta w tych słowach musi stać się wytyczną dla całego narodu. Chodzi tu bowiem o rzecz wielką, gdyż o naszą wolność morską. Zakusy zaborczego sąsiada coraz bardziej skierowują się na nasze wybrzeże, gdyż wie on doskonale, iż utraciwszy dostęp do morza i Gdynię, utracimy również znaczenie polityczne i ekonomiczne. Nakazem więc chwili jest walczyć nie, jak to się mówi, do ostatniej kropli krwi, lecz do takiego zwycięstwa, które by raz na zawsze zapewniło nam wolność morską. W tym celu musimy fortyfikować Gdynię i budować polską flotę wojenną, gdyż najbardziej bohaterska armia lądowa morza obronić nie potrafi. Jeżeli cały naród należycie zrozumie powyższą konieczność, sprawdzą się słowa I. Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, wypowiedziane w dniu święta Marynarki Wojennej 10 lutego 1930: „Niech Polska Marynarka Wojenna słanie się jednym z najmocniejszych ogniw mocarstwowej potęgi Polski". 
T. M.

Młody Gryf 1933, R. 3, nr 32